Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/493

Ta strona została przepisana.
—   489   —

„Ileż się to razy dumni przechwalali przed swojemi,
Jak odważnie to wybrzeża oderwali nam od ziemi,
Ale szlachetnego męża, co był wyrzekł w owej chwili,
Że i czarny jest człowiekiem — tego oni potępili!

„Słodko-brzmiennem ich kazanie, jak Bóg dla nich zniósł cierpienie,
Jak z miłości nieprzebranej zmarł na świata odkupienie;
Ale jak tu wierzyć słowom, jeśli serca nic poręczą?
Toż miłością zwie się u nich, że na śmierć nas codzień męczą?

„Wielki Duchu! czem synowie tych tu plemion zawinili?
Kiedyż się to do ostatka czara karań twych przechyli?
Powiedz, kiedy wzrok twój słodki przez te chmury nam zaświeci?
Powiedz, czy odetchną kiedy twoje biedne czarne dzieci?

„Stanie się to, ale wprzódy Mississipi wstecz popłynie,
Wprzód bawełna granatowa pozakwita na drzewinie,
Alligator z bawolęciem zaśnie wprzód na jednym łanie —
Wtedy biały plantatorem, ludźmi będą chrześcijanie“.
(J. D. Minasowicz).


2. Przez niebios, ziem.

Przez niebios, ziem przestrzenie
Przebiega ciche brzmienie,
Jak słodki harfy ton,
I każdej rzeczy wieści,
Gdzie źródło jest jej treści,
Jaki jej będzie skon.
Do orła mówi: „W złoty
Blask słońca leć, aż loty
Burza ci strzaska zła!“ —
Chmurze: — „Spuść deszczu rosy,
Zwilżywszy kwiaty, kłosy,
Giń w jasnych zorzach dnia!“ —
Łabędziom: — „W dal po fali,
Aż pośród śpiewnych żali
Zstąpicie w grobu mgły!“ —
Gwoździkom w barw koronie:
„Schnijcie, lecz szerzcie wonie!“
Kobiecie: — „Kochaj, mrzyj!“


3. W lesie.

Najgłębszy lasu kąt to był;
U twoich nóg na mchu jam śnił;
Na ziemię spokój z niebios padł:
Tak cicho w krąg, daleko świat!

A wtedy z cudnej twarzy twej
Świt niebios trysł w zwątpienia mgły;
W twych oczu toni zalśnił blask
Miłości świętej, pełnej łask.

Błogosławiłem niebios dar
I ziemskich mąk ścielił we mnie war,
Wsłuchany w uczuć pieśń bez słów,
Znów młody byłem, czysty znów.

Pieczęć na usta legła me,
Byłaś mi świętą w niebios tle;
Co najwyższego człowiek ma,
Poznała wówczas dusza twa.

Przeczucie w łonie drgnęło mi
Wieczności nieskończonych dni,
W których godzina trwa ciąg lat,
A w mgnieniu życie masz i świat.

Długośmy byli? — nie wiem sam,
Lecz duch stał u światłości bram;
Ty — mnie, ja tobie byłem dan,
Z dobrocią na nas patrzał Pan.
(Miriam).