Tam za tartakiem nizko
Usiadłszy w miły chłód,
Widziałem kół igrzysko,
I ciągły spadek wód.
A widząc, jak szła piła,
Marzyłem, jakby w noc,
Bo ścieżki swe robiła
Wciąż przez sosnowy kloc.
Kloc zdawał się być żywy
Wszystkiemi żyłki drgał,
I smętne nucąc śpiwy,
Te słowa słyszeć dal:
„W sam czas jak zawołany
Przybywasz w miejsce to,
Dla ciebie znoszę rany,
Bo serce moje tną.
Po krótkiej twej podróży
Gdy skończysz z śmiercią bój.
To drzewo ci posłuży
Na szczupły domek twój“. —
Wtem cztery deski spadły
Z pod piły prosto w dół,
Coś chciałem mówić zbladły,
Lecz ustał łoskot kół.
(Br. Kiciński).
Do stu piorunów! śmiertelny cios!
Ha! jakże lance już nasze,
Jak innej trąbki powiedzie głos
W bojowy taniec pałasze?
Częstoż ja stałem, stałem jak głaz
Na słocie, burzy i wietrze,
Bom się spodziewał, że przecie raz
We wolne zagrzmię powietrze.
Jam się spodziewał, kiedy bój wrzał,
Kul gradem hufce wytłukał,
Spodziewał, hukiem ogrzmiany dział,
Alem się w końcu oszukał.
Teraz, by ciała rzucając cieśń,
Dusza ma lżejszy lot wzięła,
Na mojej trąbce grajcie mi pieśń:
„Jeszcze wolność nie zginęła!“
Grajcież mi pieśń tę! nic prócz tych brzmień!
Z niemi niech wzlecę do nieba,
A trąbkę zwróćcie mnie w sądu dzień,
Znów będzie trąbki potrzeba.
Bo kiedy zechce Bóg przed swój tron
Wymarłe zawezwać ludy,
Toż przecie z grobów obudzić on
Musi trębaczów najprzódy.
Hej! co za radość będzie w tym dniu:
Z cieśni się grobu wyrąbię,
Wszystkim narodom, co starczy tchu,
Przeciwko wrogom zatrąbię.
(Adam Pajgert).