Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/505

Ta strona została przepisana.
—   501   —

Wówczas się rzucam w wrzące życia fale,
Budzę, podniecam, — co się chwieje, walę,
Na koło czasu całą cisnę siłą,
Aby się prędzej naprzód potoczyło!
Ja to — by zamęt nie trwał nazbyt długo,
Skrzydła przypinam rozwiązania chwili —
Bo kiedy czas ten szkaradny przeminie,
I ludzkość znajdzie, za moją posługą,
W nowej postaci bytu — ukojenie;
To się i do mnie uprzejmie przy mili
Chociaż chwilowo, choć krótkie wytchnienie,
W którem tęsknoty mej prawie zapomnę.
W ustronną wtedy kryję się jaskinię
I w sen zapadam rozkoszny, głęboki;
Aż gdy tak wieków przepłyną potoki,
Budzę się znowu — i czem jestem, wspomnę,
Wspomnę o moim nieśmiertelnym bycie,
I gotów w drogę, znów wychylam głowę
Z ciemnej jaskini tej, na światło dniowe:
By ujrzeć, spytać, czy to ziemskie życie
Jeszcze zmian wiecznych sobie nie sprzykrzyło,
I czyli jeszcze — jak od wieków było, —
Niewiasty ciągle rodzą niemowlęta?
I dziś nadzieja słodko uśmiechnięta
Takiej spoczynku chwili krótkiej, małej —
Choć zdała jeszcze, — zda mi się migotać!
Bo straszne czasy znowu przeszalały
I pomagałem Tytana zdruzgotać,
Który wykarmił w sobie ducha wieku
W demona, w potwór, na swej pychy mleku;
I na ludzkości postawił się szczycie
Jak posąg bóstwa — pokąd stał zuchwały
A dziś w upadku olbrzymio wysoki
Pomnik grobowy strasznej swej epoki!
(Wł. Ordon).






XXXVII. Rudolf Baumbach.

1. Po siedmiu latach.

Jabłoni stara, jeszcze trwasz?
Czas nie dal się we znaki?
Ów domek wśród gałęzi masz?
A są w nim jeszcze szpaki?

— „Ej — rzekła — domek jest ten sam
Lecz zmian w nim znajdziesz nieco...
Tak zawsze — wróble rządzą tam,
Skąd szpaki w świat odlecą!“