Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/507

Ta strona została przepisana.
—   503   —

„Wszak wartość złota nie wszystko ma
Co świeci — tak jest złudną
Twa wierność, jako pierścień ze szkła...
Trudno w nią wierzyć... trudno!“

Trzecia po zajściu wieczornych zórz
Nadeszła, szepcząc skrycie:
„Nic nie mam, jednak na zawsze już
I serce dam i życie!“

W gasnących blaskach dwie widział łzy...
Widział, jak twarz jej bladła...
Izdebkę mroku zasnuły mgły....
Czuł, jak na pierś mu padła.

Wziął ją w ramiona i w uścisk wlał
Wszystkie swej duszy siły...
Do piersi tulił — ach, długo trwał.
Ten uścisk... aż do mogiły!
(Władysław Nawrocki).


VIII. HOLANDYA.

1. Jost van den Vondel.
Ustęp z poematu Nurty Renu“.

Renie czcigodny! w mój sen upowity,
Jakąż cię pieśnią wielbić się ośmielę?
Renie! twe źródła Alp widziały szczyty,
Rodzinne miasto u twych stóp się ściele[1].
Europy sercem tobie być sądzono!
Brata straciłeś u progu istnienia,
Bo ledwo matki wydało was łono,
Już Dunaj bieg swój ku wschodowi zmienia -
I tak z lodowej wyrwanych pościeli
Los was rozerwał i ziemia was dzieli!

Germanów ziemię mrok nocy pokrywa
A duch ciemności ponad nimi krąży.
Nagle Germania do lotu się zrywa,
W karnych zastępach już do światła dąży.
Tyś wtedy, Renie, odważył się szczerze
Potężnym ciosem aż na Rzym uderzyć,
Kiedy Konstantyn i dzielni rycerze
Tybru potęgę i twą chcieli zmierzyć,
Wtedy też wydarł odwiecznemu państwu
Odwieczną sławę, wydarł ją pogaństwu.

Radości wtedy brzmiały pieśni wkoło,
Gdy odbierały wody twe chrzest święty,
A nawet Jordan chylił swoje czoło,
Gdy pod Chrystusa jarzmem stałeś zgięty.

  1. Kolonia, gdzie Vondel się u odził.