Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/514

Ta strona została przepisana.
—   510   —
XI. G. Jonckbloot.
Przy śmierci matki.

Ścisnąłem jej rękę i ciche śląc skargi,
Jam czekał na ostatnie już śmierci przybycie,
Widziałem, że modlitwę szepcą blade wargi,
Że modły to ostatnie, że uchodzi życie.

Ach! wszystkie jej kłopoty były mi w pamięci,
I to wtedy wspomniałem, że za troskę całą,
Za trudy i za dobroć, za najlepsze chęci
Nie płaciłem wdzięcznością, jak to należało.

O! niezgłębionych cierpień pokutne przędziwo!
Gdy ty żegnałaś, matko! powlokę cielesną,
Ja w wiernem mojem sercu czując miłość tkliwą,
Bezsilny stać musiałem z mą skargą bolesną.
(Wł. Trąmpczyński).


XII. K. M. Pol De Mont.
Dopókiż.

Panie!
Czy przymusu długie trwanie?
Długoż jeszcze ludzkość cała
Będzie ducha uginała
Niewolniczo?
Zewsząd krzyczą
W głos strumienie krwi ohydne,
Wszystkim widne,
I po nocy nas dolata
Krzyk rozpaczy, Abla brata!
Zemstą wionie świat w wsze strony,
Rozpacz dławi matki, żony,
Łzą sierocie, starcom nędzą
Głosy zemsty przez las pędzą;
Z wschodu aż ku zachodowi
Ucho zemsty okrzyk łowi.
Grody spalone,
Sioła zburzone.
Każdy gotów kąpać chciwie
Ręce swoje w zemsty żniwie
W tej wielkiej męce
Ku Tobie ręce
Wznoszą się z bólem, skargą i płaczem,
A głos zamiera, tylko cichaczem
Z tej marnej ziemi płynie wołanie:
Daj sprawiedliwość, daj zmiłowanie!
(Wł. Trąmpczyński).


XIII. Helena Swart.
Rada.

Nie całuj wargi, która ci się broni,
I nie ucz serca, gdzie żądze śpią z cicha,
Bić w takt nadziei, nie obudzaj licha,
Ni wzrokiem sięgaj do modrych ócz toni;