Hermann. Tak, jest to niesprawiedliwość, której nikt nie może żądać. Masz słuszność, monsieur.
Drugi adwokat. Jednakże Justynian powiada wyraźnie: libro secundo Institutionum, titulo primo, de alluvione....[1]
Hermann. A cóż tam do kata może mnie obchodzić, oo mówi Justynian albo Aleksander Wielki? Żyli oni może na parę tysięcy lat przed założeniem Hamburga, jakże więc mogli wyrokować o rzeczach, które za ich czasów nic istniały?
Drugi adwokat. Miałżebym przypuszczać, że Wasza Miłość odrzuca prawa, które całe Niemcy uznają?
Hermann. Nie, ja tak nie myślałem, pan mnie źle zrozumiał; chciałem tylko powiedzieć.... (kaszle). Ale bądź pan łaskaw ciągnąć dalej swoją sprawę.
Drugi adwokat. Justynian pisze wyraźnie: Quod per alluvionem agro tuo flumen adjecit, jure gentium tibi adquiritur.[2]
Hermann. Panie adwokacie, mówisz nieznośnie prędko; powiedz mi to wyraźniej.
Drugi adwokat. (powtarza to samu powolnie).
Hermann. Eh! Monsieur, masz w łacinie jakąś piekielnie złą wymowę; zwróć się do swojego języka ojczystego, to ci będzie łatwiej. Mówię to nie dla tego, żebym miał zostawać w nieporozumieniu z łaciną; rozmawiam w niej niekiedy całemi godzinami ze swoim służącym. Nieprawdaż, Henryku?
Henryk. O! to dopiero jest czego słuchać, gdy mój pan po łacinie mówi; dalibóg, łzy mi się cisną do oczu, gdy sobie to przypomnę. Akurat, jak gdyby kto groch w garnku gotował, tak szybko wypadają mu z ust wyrazy. Sam czart chyba wie, jak może człowiek tak prędko mówić. Ale czegóż to nie dokaże długa wprawa!
Drugi adwokat. Justynian, wielmożny panie burmistrzu, powiada temi słowy: Co rzeka oderwała od czyjego pola i przyłączyła do twojego, to należy do ciebie.
Hermann. Tak, o tyle ma racyę Justynian. Był to dzielny mąż i zbyt wicie mam dla niego poważania, iżbym chciał jego zdanie obalać.
Pierwszy adwokat. Ale, panie burmistrzu, mój przeciwnik czyta prawo, jak dyabeł biblię; zapomina on, że zaraz potem następuje: per alluvionem autem videtur id adjici, quod ita paulatim adjicitur, ut intelligi non possit, quantum quoquo temporis momento adjicitur.[3])
Hermann. Messieurs, wybaczcie, ale śpieszę do ratusza, bo zaraz bije pół do piątej. — Henryku, patrz, żebyś tę ich sprawę załatwił na schodach.
Pierwszy adwokat. Ach! panie burmistrzu, proszę nam powiedzieć swoje zdanie, przynajmniej w jednem słowie!