Tu na niego też się czają
Srogie oczy wytrzeszczają
Przejmującem widmem stoją
I morderczym strachem poją.
Kiedy okno chcę otworzyć,
I wolności światłem ożyć,
Okiem pobiedz aż za światy —
Pierś roztrąca się o kraty...
(Wawrzyniec Engeström).
Rzucony w morze, oddał się Bogu,
Wiosłem uderzył ze wszystkich sił,
I do Flandstrandu dobił się progu,
Gdzie dlań ładunek gotowy był.
Trzy tylko sakwy tatarki były,
Które składały ten ciężar miły,
Boć z biednych portów brał swój ładunek,
Ale od śmierci był w nim ratunek —
Żonie i dziecku przywoził chleb!
Trzy dni, trzy noce raźno sterował
Otwartem morzem ten dzielny mąż;
Czwartego ranka na brzeg kierował,
We mgły osłonach wiosłując wciąż.
Wśród mglistych cieniów czerniały z brzegu
Zębate skały w groźnym szeregu,
A ponad niemi ponuro w górze
„Siodło Imnäsa“ sterczało w chmurze.
Drogę poznawał w konturach nieb.
Był prawie w domu — dopłynie do brzegu,
Nim się z ostatnich wyzuje sił;
Serce mu bije, — podwaja biegu,
Serce mu bije, — podwaja biegu,
Już mówiąc pacierz, szczęśliwy był.
Wtem nagle w ustach głos mu zamiera.
Czy nie złudzenie?... Oczy otwiera:
Wśród mgły zawoju, po wód głębinie,
Od Hösnesundu korweta płynie,
Niesie ją, niesie, kołysząc, prąd!
Zdradzona łódka!... Dano sygnały,
Zamknięty Terje w zatoce stał,
Słabe powiewy z południa wiały,
Zachodnią drogą umykać chciał.
W pogoń spuszczono z korwety łodzie,
Słyszy już śpiewy majtków na wodzie,
Uderzył wiosłem spieniono fale,
Ostatniej siły próbując w szale —
Zakrwawia ręce, ucieka stąd!
Göslingen widać skalne szeregi,
Na wschód Homborgu ściele się sund,
Fale złośliwie biją o brzegi,
Stóp dwie pod wodą kamienny grunt.
Wre tam i kipi, szumi i pryska
W dzień jasny nawet, jakby z ogniska.
Łódź jego śpieszy w ten wir szalony
I wnet uchodzi w kamienne strony —
O które biją bałwany wód.
Terje Wigena łódka uchodzi,
Mija iglaste odłamy skał,
Za nim tuż płynie w spuszczonej łodzi
Piętnastu majtków, falując wcwał.
Z rozpaczą w sercu na wodnej drodze
Zawezwał Boga w najżywszej trwodze,
Wołając: „Panie, tam w domu żona,
„Biedna, ach, biedna jęczy zgłodzona...
„Dziecię chce chleba i cierpi głód!“
Lecz głośniej wrzeszczy piętnastu z łodzi —
Jak przy Lingörnie, tak było tam:
Szczęście sprzyjało angielskiej młodzi,
Co rabowała Norwegię nam.
Gdy łódź Terjego o ląd się wsparła,
Zaraz angielska na nią natarła;
Oficer z łodzi wiosło podnosi,
Rozbija czółno, zwycięstwo głosi
I groźnym głosem zawoła: „stój!“