Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/54

Ta strona została przepisana.
—   50   —

Równie ci, jak powinien, Apiusz odpowie:
Jesteś wolnym. Na miejsca wróćcie, liktorowie.
Wirginiusz.  Zbliż się, o córko moja!... Jeszcze z uniesieniem
Raz... jeden raz... tem drogiem zowę cię imieniem,
Odbierz ostatni dowód przywiązania ojca —
Wolność i śmierć.
Wirginia.  Tyś ojciec mój!
Apiusz.  Tyś jest zabójca
Liktorowie!.. niech zaraz...
Numitorya.  O córko! o nieba!...
Jeden z ludu.  Rzymianie! jeszczeż więcej wam dowodów trzeba!
Wirginiusz.  Przez jej krew czystą, przez ten ojca sztylet srogi
Mścić się jej poprzysięgam wam, piekielne bogi!
Wielu z ludu.  Mścijmy się! krew ta woła głowy Apiusza,
On jest tyran!
Wirginiusz.  Dopiero was litość porusza!
Wróciż jej życie? wstrzymaż tę krew, która płynie?
Lud cały.  Tyran Apiusz! tyran! niech ginie! niech ginie!
Apiusz.  Córkobójca, buntownik głową niech odpowie.
Wirginiusz.  Lecz nim umrzem, do zemsty mamy czas, mężowie!
(Wirginiusz  i lud gotują się uderzyć na liktorów i stronników Apiusza).
Apiusz.  Zanim padnę, wprzód ciebie dotknie ukaranie.
(Gotuje się ze swoimi uderzyć na lud i Wirginiusza).
Wirginiusz.  Apiusz tyran, śmierć mu! (Zasłona spada).
Lud.  Śmierć mu! Giń, tyranie!
(Słychać hałas i szczęk broni).

Oprócz tej tragedyi, przełożonej z pewną swobodą przez Aloizego Felińskiego, istnieje w polskim przekładzie Wojciecha Bogusławskiego tragedya »Saul«.



XIII. Ugo Foscolo.
Groby.

Niewielki ten poemacik, liczący niespełna 300 białych wierszy, ma na celu okazać znaczenie grobów dla patryotycznego odrodzenia Włoch. Poeta mówi w nim najprzód o łączności żywych z umarłymi, dalej przypomina ziomkiom ich sławnych mężów przeszłości — Machiavellego, Michała Anioła, Galileusza, Dantego, Petrarkę, Alfierego, — wreszcie wyraża pragnienie, żeby mógł zostać wskrzesicielem ducha bohaterskiego w narodzie. Całość gęsto jest przeplatana reminiscencyami klasycznemi. — Początek jego jest taki:

W cieniu cyprysów, w żalu łzą zroszonej
Urnie, sen śmierci może mniej jest straszny?
Skoro na ziemi już nie dla mnie słońce
Piękny ten zwierząt ród i traw zapładnia;
I gdy przedemną pląsów nie zawiedzie
Przyszłości godzin splot, w ułudy strojnych;