Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/546

Ta strona została przepisana.
—   542   —


IV. Mikołaj Naljeszkowić.
Z „Pieśni maskaradowych“.

Cóż za przestrach niesłychany!
Czyż was płoszą marne żarty?
Jedni zowią nas szatany,
Inni dyabły albo czarty:
Gorsze jednak imię mamy,
Niż naturę prawą swoją;
Nie straszymy nawet damy,
Więc niech męże się nie boju.
Czegóż znowu się śmiejecie?
Wiedzcie o tem, młodzi, starzy,
Że przy każdym na tym świecie
Z nas choć jeden jest na straży.
Niech się, proszę, nikt nic dziwi,
Patrząc na mnie tuk mgiego,
Czyż są ludzie tuk cnotliwi,
Że szatani ich nie strzegą?
Czyż nie skłamią usta czyje,
Mówiąc, o nas że nie stoją?
Chociaż każdy z tem się kryje,
Każdy ma pokusę swoją.
Choć nic przyzna się, niestety,
Dyabła każdy ma na ziemi:
Po sto maju ich kobiety.
Lubo się nie chełpili niemi...
(Br. Grabowski).


V. Dinko Zlatarić.
Z „Pieśni lirycznych“.

Choć troskliwie ludziom taję
To, że serce moje boli,
Ale darmo, mimo woli
Sam przed światem się wydaję.
Twarz ma blada okazuje
Zranionego serca męki,
Jakie, patrząc na two wdzięki,
W głębiach mojej piersi czuję.
Mnie całego po wsze chwile
Nęcą wdzięki twe kwitnące,
Jak nad Avszystkie gwiazdy stonce,
Tak ty jesteś nad wsze wile.
Ciągłym żarem dusza tleje;
Myśląc tylko wciąż o tobie,
Zapomniałem sam o sobie,
Że w płomieniach wciąż goreję.
Żywot mój to — ciągłe żale
W niepokoju i żałobie;
Ot, com zyskał, służąc tobie
Wciąż tak wiernie i wytrwale.
Każdy wie to i mnie wini,
Choć im kryję ból miłości;
Ty go nie znasz, spokojności
Mojej sroga zabójczyni.
Ty go nie chcesz znać, ty jedna.
Choć ci jednej wszystko głoszę,
Spójrz łaskawie, o to proszę,
Niech odetchnie dusza biedna.
Niema tyle gwiazd na niebie,
Fal na morzu, kwiatów w trawie,
Ile ran, gdy niełaskawie
Spojrzysz; jednak kocham ciebie.
(Br. Grabowski).


VI. Jan Gundulić.
Z eposu „Osman“.
Poemat osnuty jest na idei wałki Słowiańszczyzny z Islamem... Osman to przedstawiciel zuchwalstwa potęgi, zagrażającej niedawno całemu światu, a teraz pobity, upokorzony, pada w końcu ofiarą rewolucyi pałacowej. Po wylewach lirycznych nad niestałością losu, oraz hołdzie złożonym królewiczowi Władysławowi, wprowadza nas poeta na radę dywanu, gdzie Osman, wspominając klęskę pod Chocimem, ciężko utyskuje nad