Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/558

Ta strona została przepisana.
—   554   —


B) Poeci czescy.
I. Z „Rękopisu królodworskiego“.
1. Zabój, Sławój, Ludiek.

Nad czarnym lasem sterczy tam skała;
Zabój wystąpił na skały czoło,
Po wszech krainach spojrzał wokoło,
Cała kraina smutkiem powiała,
A on gołębim zawodzi płaczem.
Siedzi tak długo w długiej tęsknicy,
Aż się jak jeleń zerwał na nogi,
Na dół przez borów pustynne drogi
Pędził po mężach, był u każdego,
Z włości do włości, w całej ziemicy,
Każdemu w ucho rzekł coś skrytego,
Bogom się skłonił
I dalej gonił.
Minął dzień jeden, minął dzień wtóry,
Za trzecim, księżyc gdy wyjrzał z chmury,
W czarny las wszyscy poszli mężowie.

Zebranych ziomków Zabój wzywa grzmiącemi słowy do boju, przypominając wyrządzone im przez Niemców krzywdy.

W las się rozbiegli w lewo i w prawo,
Tym dzielny Zabój stanął na przedzie,
Tamtych Sławoja skinienie wiedzie,
Przez gąszcz ku szczytom darli się żwawo.
Pięć słońc na niebie błysło szerokiem,
Splotły się z sobą silne ich ręce,
Oczy ich lisim patrzyły wzrokiem
Na wojowniki książęce.
— „Zetrzemy na proch wojsko niewiary,
Od jednej rany zalegnie pola.
Ej ty, Ludieku, parobie stary
Nad parobami twojego króla.
Powiedz twojemu panu wbrew twarzy,
Że wola jego z dymem nie waży!"
Rozje się Ludiek, błyskiem pioruna
Gromadzi wojsko. Na niebie łuna
I słońce w polnym blasku odstrzela
Od zbroić nieprzyjaciela.
Wszyscy gotowi nogą do kroku,
Za broń chwycili ręką u boku.
— „Śpiesz lisim tropem, śpiesz ty, Sławoju!
Ja się wysunę czołem do boju“. —
Zabój od czoła chlusnął jak grad
A Sławój z boku jak gradem spadł.