Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/565

Ta strona została przepisana.
—   561   —

Na przejrzystym błękicie giną mgły białawe,
Z niemi leciuchny wietrzyk w różny kształt swawoli;
Wyżej, dalekiem niebem obłoki powoli
W odlegle płyną kraje szeregi długiemi.
Więzień do nich przemawia słowami smutnemi:
„Wy, co w dalekosięgłym swej wędrówki locie,
Obejmujecie ziemię w tajnym ramion splocie,
Wy, gwiazdy rozpłynięte, modro nieba cienie,
Wy, całuny żałobne, w nagłe rozsmutnienie,
Co się w ciche łez strugi całe rozpływacie;
Wy najmilszemi posły zawsze mi bywacie.
Więc gdzie płyniecie w długim oddalonym biegu,
I tam gdzie już do swego dopłyniecie brzegu,
W bystrej pielgrzymce swojej pozdrówcie mą ziemię,
Mą kolebkę, grób, matkę. O! pozdrówcie niemie!
Ach tę ziemię tak piękną, ziemię ukochaną,
Mą ojczyznę jedyną w dziedzictwo mi daną,
Szeroką moją ziemię, mą ziemię jedyną,
Aż bieg wasz nad jeziora zobaczy głębiną
Na wzniosłym ziomku skały dziewicę spłakaną“.

Umilkł; — i znowu we łzach oko się spławiło.
Wtem znak ostatni dano — wojsko się ruszyło:
Orszak szeroką ścieżką wskroś młodego borku
Idzie — dalej — i dalej — już są na pagórku.
Tłum w niemem natężeniu odetchnąć się boi;
U kresu z gołym mieczem kat gotowy stoi.
Jeszcze raz, raz ostatni więzień podniósł oko
I z westchnieniem dokoła powiódł niem szeroko,
I nagle spuścił w ziemię — śmierć wobec stanęła,
Klęknął — kat w tył się cofnął — stal w górze błysnęła;
Straszna chwila... jak gdyby grom nad tłumem zwisnął,
Kat szybki krok dał naprzód, i razem miecz świsnął.

Spadła głowa — i drgnęła — i ciało się kłoni,
Ach, w tę ziemię tak piękną, ziemię ukochaną,
W swą kolebkę, grób, matkę — och w ziemię jedyną,
Szeroką tę tu ziemię w dziedzictwo mu daną,
W matkę swą, w matkę swą; krew syna ciecze po niej,
Po członku łamano członek, aż ciało skruszone
Jak nitka między kolo zostało wplecione;
W środku głowa zatknięta w postrach długich czasów.
Tak skończył dni żywota straszliwy pan lasów.
............
I długo tak siedziałem, aż promień księżyca
I moje, i tej czaszki zbledził jeszcze lica.
Jak zasłona gazowa białość się rozlewa
Na doliny i góry, jezioro i drzewa.