Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/579

Ta strona została przepisana.
—   575   —
C) Poeci słowaccy.

Samuel Chałupka.

Junak.

Górą strome skały,
Dołem zaś przepaście,
Lata po nad niemi
Sokołów dwanaście.

Gniazdo swe sokoły
Wiją na urwisku,
A junacy w dole
Siedzą przy ognisku.

Kapelusik krągły,
Zielona koszula,
Plecy kryje burka,
Kaftan pierś otula.

Biodra pas otacza,
Złotem ozdobiony,
I dwa pistolety
Patrzą na dwie strony.

A siekierki ostre
Po gałęziach wiszą,
Przy nich długie strzelby
Z wiatrom się kołyszą.

Piękne to siekierki,
Każda wyszczerbiona,
Lecz piękniejsze strzelby,
Każda okopcona.

Gaśnie ogień, gaśnie
Popiół już w połowie,
Smutni leża, wkoło
Młodzi junakowie.

Leżą jak te drzewa,
Które burza zwali,
Tęsknym okiem wodzą
Po królewskiej hali.

Wieje wietrzyk, wieje,
Ledwie mąci ciszę,
A na krzywej jodło
Sokół się kołysze.

Przepaść pod tą skałą,
Aż cię biorą dreszcze,
Woła na junaków:
Gdzie was więcej jeszcze?

Gdzie się podział junak,
Ta twarz piękna, biała,
To ogniste oko,
Jako boża strzała?[1])

Co po górach chodził
Odzian w złotą zbroję,
Szedł na waszem czele
Na te krwawe boje?

Milczą chłopcy, milczą,
Spuścił każdy głowę,
Czy nie słyszą ptaka?
Czy ból odjął mowę?

Tylko za pistolet
Chwycił każdy dłonią,
Tylko po tych skałach
Smutnem okiem gonią.

Pod skalami temi
Wokół przez przepaście
Chodził junak, chodził,
Braci z nim dwanaście.

Wśród dwunastu braci,
Dzielnych górskich dzieci,
Chodził, niby miesiąc,
Gdy wśród gwiazdek świeci.

Nie raz tam wyrastał,
Gdzie go nio posiali,
Ale dobrzy ludzie
Nic się go nie bali.

Wszakże biada złemu,
Biada jego duszy,
Kto, lud dobry dręcząc,
Prawo mu naruszy.

Huczy wicher z góry,
Drzewa gnie w dolinie,
Z wiatrem junak spada,
Ciemiężyciel ginie.

Straszny blask po lasach
Od junackich zbroi.
— Ludu mój, niech giną
Tak wrogowie twoi! —

Oj wyleciał z lasu
Sokół siwopióry,
Toczy lot swój wkoło
Pod samemi chmury.

Wzleciał sokół, wzleciał
W górę pod obłoki,
Bystrem okiem swojem
Patrzy w jar głęboki,

W ciemny jar głęboki,
Gdzie wysokie skały;
Tam niedawno jego
Drużyny hulały.

Darmo, mój sokole,
Szuka twoje oko,
Ten nasz dobry junak
Śpi już tam głęboko.

Śpi on już głęboko,
Nie go nie obudzi,
Ani ranna zorza,
Ni płacz biednych ludzi.

Stoczon bój zacięty
Na Królewskiej hali,
Na junaków mnodzy
Zbrojni czatowali.

Grzmiały strzelby, niby
Z gromem błyskawice,
Zwiędło ci tam jedno
Piękne, młode lice.


  1. Piorun.