Zwiędło, jako róża,
Gdy ją mróz ozionie,
Lata się krew młoda,
W trawę padły skronie.
Młodą krew rozlaną
Czarna ziemia piła,
A ta dobra dusza
Z ciałem się dzieliła.
Na Królewskiej hali
Stoją tam trzy skały,
Wpośród skał wygląda
Jakiś kopiec mały.
Niżej w przepaść spada
Z głośnym hukiem struga,
Wyżej biegnie ścieżka,
Niby wstęga długa.
A kto tylko chodzi
Drożynkami temi,
Każdy na mogiłę
Rzuca grudkę ziemi.
Rośnie kopiec, rośnie
Aż do wysokości,
Pod nim spoczywają
Junakowe kości.
Młódź z Królewskiej hali,
Gdy owieczki pasie,
Koło kopca igra
W pięknym letnim czasie.
Kraśne dziewki kładą
Wieńce na tym grobie,
O junaku młodym
Nucą piosnki sobie.
A na surmach chłopcy
Grają w głosy wieszcze:
Były czasy, były,
Da Bóg, będą jeszcze.
(Bronisław Grabowski).
Słowacy, Słowacy, narodzie gołębi!
Cały świat kochacie, a was każdy gnębi,
Każdy gnębi, dręczy, dobrze nikt nie życzy.
Kiedyż Pan Bóg w niebie krzywdy wasze zliczy?
Słowacy, Słowacy, nieszczęśliwy ludzie,
Kto wam gdzie dorówna w niedoli i trudzie?
Nikt wam nie dorówna, wy niedoli dzieci,
Lecz Bóg da, że słonko i dla was zaświeci.
Słowacy, Słowacy, ludu bogobojny,
Dręczy was, ciemięży wróg wasz niespokojny,
Wróg na szyje wasze twarde kładzie pęta,
Lecz zwycięży kiedyś sprawiedliwość święta.
(Bronisław Grabowski).
Miłowałem piękne dziewczę,
Siwe oczy miało,
Poszło za mąż za innego,
Za Strzelca pod skałą.
Długom płakał, łez potoki
Lejąc żałościwe,
Że mię srodze okłamały
Te oczęta siwe.
Dobrze, iż mię okłamały!
Z dziewy dziś zła żona,
A pieśń rzewna płynie z głębi
Zbolałego łona.
Dziś zła żona męża swego
Dręczy wciąż i grzeszy,
A ta moja pieśń żałosna
Wasze serca cieszy.
(Bronisław Grabowski).