Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/582

Ta strona została przepisana.
—   578   —
2. Omnia vana.

Gdy widzę, jak godzina jedna drugą goni,
A noc czarna dzień jasny z promieni okrada;
Kiedy widzę, jak z fiołków wonny liść opada
I włos czarny i lśniący siwieje na skroni;
(idy widzę, jak pożółkłe wiatr liście rozwiewa,
A ziarno w ziemi rośnie i nowe wytwarza;
Kiedy cierniom kwitnącym śmierć blizka zagraża
I młodości w zaraniu pieśń żałobną śpiewa;
Kiedy widzę, że wszystko przejdzie i przeminie;
Gdy to, co rankiem kwitnie, już wieczorem ginie, —
Ach! wówczas łzami smutku zachodzi powieka,
I duch, którego życia przykuwa potęga,
Od ziemi poza chmury do bram niebios sięga,
Tam, gdzie za mrokiem śmierci coś więcej go czeka.
(Melania Parczewska).






III. Mato Kósyk[1]).

Indyanka.

Kto śpiewa na tej górze zielonej
Pod słodkiem drzewem2) w wesołe tony?
Ach, Boże, czyż to łużycka mowa,
Którą me serce w swych głębiach chowa?
Nie, to obcego dźwięki języka,
Mojego serca śpiew nie przenika.
Śpiewaczko, czemu usty twojemi
Nie śpiewasz pieśni łużyckiej ziemi?
Twą kibić krasi strój pstry, bogaty,
Jak naszych dziewcząt wzorzyste szaty,
A z pereł twoich taki blask bije,
Jak z tych, co zdobią i u nas szyję.
Nie, to nie nasze dziewczę, o Boże,
Z tem ciemnem licem, w tym pstrym ubiorze,
W mowie indyjskiej nuci swe śpiewy,
Wódz z tego rodu ojcem tej dziewy.
Sławnego ojca urocza córa,
Do strzał mu strusie przyczepia pióra;
Tak się uśmiecha śpiewaczka miła,
Żeby ci snadnie serce zraniła.

  1. Pisze po dolnołużycku w Ameryce, gdzie przebywa jako emigrant.