Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/607

Ta strona została przepisana.
—   603   —
H) Poeci serbscy.

I. Branko Radiczewicz[1].

Gdym był blizki śmierci.

Liście zżółkły, niebo deszczom plącze,
Zżółkły liść już opada w jesieni.
Ach, już nigdy w przyrodzie zieleni
Nie obaczę.
Głowę chylę, brak mi w ręku siły,
Bóle z oczu blaski już wypiły,
Lica barwą powlekły się ciemną
I kolana słabe drżą podemną.
Przyszedł czas mój, idę do mogiły.
Żegnaj, żegnaj, cudny śnie żywota,
Żegnaj, zorzo, dnia jasności złota,
Żegnaj, świecie, mój stracony raju,
Do innego teraz idę kraju.
Gdyby nie to uczucia gorąco,
Tobym jeszcze patrzył w jasne słonce
Słuchał gromów, słyszał burzy ryki,
Śpiewające po gajach słowiki,
Twoje szepty, świecie, twoje głosy —
Ale życie już mi biorą losy.
Pieśni moje, wy biedne sieroty,
Dzieci miłe młodzieńczej pustoty,
Tęczę zerwać moje serce chciało,
By was odziać w szatę okazałą,
By ozdobić w gwiazdy migocące,
A pozłotę-by mi dało słońce.
Gwiazdy błysły i błyszczeć przestały,
Słońce grzało, świeciło dzień cały,
Lecz i ono zaszło w świata końce.
Śmierć mi wszystko weźmie niełaskawie
Więc wam chyba łachmany zostawię.
(Bronisław Grabowski).






II. Zmaj Jowan Jowanowicz[2].

1. Z „Róż zwiędłych“.

Śmierci, śmierci, czarna śmierci,
Przyszłaś szczęście rwać człowiecze?
Nie rozrywaj, ach przez Boga,
Węzłów naszych! — A śmierć rzecze:
— Rozerwałam już nie jeden
Węzeł moją ręką srogą;
Wasze węzły są tak mocne,
Iż rozerwać się nie mogą.
Lecz im tylko — boć to można
Inne imię dam z ochotą,
Wprzódy zwały się miłością,
Zwać się będą dziś tęsknotą.


Bildung (Satyra).

Potomkowie dwaj Duszana
Dziewiętnasty sławią wiek,
Młodzi są przy fortepianie —
Ona nobel, a on keck.
Zum Entzücken! jeszcze, jeszcze!
Jeden walzer, je vous prie!
— Proszę słuchać, jak jest göttlich
Ten nowiutki potpourri!
Wykałaczką takt wybija
O łańcuszek, o bijoux,
(Łokciem-by to lepiej było,
Lecz cóż? łokcia niema tu).
I zum Abschied młodzian jednę
Odmiauczał pastorelle
— Z pana Künstler, Herr von X. X.
— Dzięki, dzięki, mademoiselle!
Potomkowie dwaj Duszana
Dziewiętnasty sławią wiek,
Młodzi są przy fortepianie —
Ona nobel, a on keck.
By nie płakać, śmiać się muszę,
Gdy mi obraz taki wpadł,
A toż nasza jest ulica,
Toż to serbski Nowy Sad!
(Bronisław Grabowski).



  1. Przypis własny Wikiźródeł Branko Radičević
  2. Przypis własny Wikiźródeł Jovan Jovanović Zmaj