„Ja, pielgrzymie, tobie za to
Tę róż wiązkę dam,
W mym ogródku ją przez lato
Podlewałem sam!“
Na bieluchnem dziecka czole
Kładzie starzec dłoń;
I odbiegło w lot pacholę
Przez kwiecistą błoń.
Siedzi pielgrzym oniemiały,
Patrzy w wiązkę róż;
W jego piersi zaszumiały
Skrzydła znikłych burz.
W myśli błysły jasne chwile,
Rozbudzone znów;
Marzeń tyle, bólów tyle,
Tyle słodkich snów!
Mimo śniegów tych nad głową,
Mimo czoła brózd,
Słyszy jakieś drżące słowo
Z koralowych ust.
Zcicha oczy wzniół ku górze,
W pomoc niebo zwie;
I upadł, drżąc, na róże
Krople rosy dwie.
(S. Duchińska).
Nie chcę, by mi w podarek
Dano wieniec laurowy,
Inny dar od madjarek
Przyjąć jestem gotowy.
Gdy chcą, głowę niech moją
W liście winne przystroją...
Bo liść winny, syn pieśni —
Są w swej doli rówieśni.
Los tak samo uczynny
Wieszcza i krzew obdarza,
Wina duszą — płyn winny,
Pieśń jest duszą pieśniarza.
Gdy się dusza rozpłynie
Czy to w pieśni, czy w winie,
Krzew i pieśniarz umiera,
A świat sobie zabiera
Ich spuściznę jedyną:
Wdzięczną piosnkę i wino.
(W. S.).
I jabym umiał wiersze moje
Przystroić blaskiem świetnych szat,
Na pańskie posłać je pokoje
W wir towarzystwa, w wielki świat.
Lecz nie skrępuję ich zapału,
O strój wytworny pragnąc dbać,
Rąk marmurowych ideału
Nie myślę w rękawiczki pchać.
Nie grzmią dziś działa, dźwięki mieczy
Ucichły, w kątach żre je rdza,
Ale trwa wieczny bój człowieczy,
Idei walka wieczna trwa.
Z orszakiem licznym, zbrojnym szykiem
I ja w ten wielki ruszam bój
I walczę pieśnią.... Zapaśnikiem —
Rycerzem jest wiersz każdy mój.
Chociaż obdarci to szermierze,
Lecz mężnie walczyć idą w świat,
Bo tylko dzielność czci rycerze,
A nie wytworność barw i szat.
Więc ślę je w bój — a myśl nie bada,
Czy po mym zgonie będą trwać,
Wróg, czy duch czasu śmierć im zada,
Snem wiecznym błogo będą spać.
(W. S.).
Mój duch śni wciąż o krwawych dniach,
Gdy stary świat zapadnie w zgliszcza,
A na tych gruzach nowy gmach
I nowych staną dni bożyszcza.