Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/629

Ta strona została przepisana.
—   625   —

Pieszczona róża, kochanka oka,
Oblana cała blaskiem proroka,
A w jasnej świętych koronie
Lśnią hijacyntów loki dziewicze,
I tulipanów barwne oblicze
I narcyzów śnieżne skronie.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Na mieczu lilij rankiem płomienna
Chwieje się chłodna perła jutrzenna;
O, komu zaduma w głowie,
Komu rozterka duszy twarz płoni,
Ku mojej pieśni niech ucho kłoni,
Radość pociechą w mem słowie.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Czemże jest róża, gdy nie dziewicą?
Patrzajcie: kolce rosiste świecą,
Piersi brylantami błyszczą;
Ale czy róża wiecznie promieni?
Czy się jak dziewczę prędko nie zmieni,
Młodszeż jej śladów nie zniszczą?
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Uczą nas kwiaty, które we wiośnie
Ku słońcu listki wznoszą radośnie
I drżą śród wiatrów pieszczoty:
Że radość krótka, szczęście przemienne,
Że wnet nadbiega czasy jesienne,
A z niemi chwile tęsknoty.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Słodko oddychać, natura płonie,
W cuda i w czary wzrok i słuch tonie,
Ziemia rozkwitnęła rajem;.
Nic już połysku róży nie mroczy,
Pootwierano narcyzów oczy
I błoń wybujała majem.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Rzęsno przez słońce lecąc promienie,
Krople deszczowe, drogie kamienie,
Mgliste ugwieżdżają błonie,
A wietrzyk, piżmo wziąwszy na siebie,
Zapachy leje w całe podniebie,
Lecz wkrótce wszystko to wionie.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Świeże powietrze brzmi ptasząt pieniem,
Balsamem piżma, róży westchnieniem
Tak rozwoniała przyroda,
Że przez eteru srebrzyste łono
Rosa na ziemi pierś rozpaloną
Spada jak różana woda.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Burze — tyrany są już wygnane
I pana światów sądy zwołane,
A wszyscy w jego pamięci:
Napełni czary, zgasi pragnienie,
Urzeczywistni każde marzenie,
Wszelkie zaspokoi chęci.
O, niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
Mesihi, jako serca wyznanie
We wszystkich ustach pieśń twoja stanie
I będzie dziewic językiem;
Tobie na wonnych ustach się mieścić,
Tobie się z licem najmiększem pieścić,
Bowiem ty jesteś słowikiem.
O niech wam miłość rozkoszą dni słodzi,
Bo prędko, prędko doba róż przechodzi.
(Józef Borkowski).






II. Mahmud Abdu-l Baki.

Gazele.

Słońce, ukryj twoje jasne lico,
Bo nie błyszczy jako jego lice;
Nie rozwijaj, pączku, twe zawoje,
Od róż liści świeższe jego lice,
Nie byłoby w sieci serce moje,
Lecz warkocze tak lube jak lico;
Pot perłami wystąpił z pragnienia,
Chłód jaśminów nie milszy jak lice,
O! nie wyjdzie Baki z udręczenia,
Bo go niszczą i rzęsy i lice.