Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/631

Ta strona została przepisana.
—   627   —

Długo pieśni wątek złoty
Leży martwy, leży skrzepły;
Chcę go zbudzić z tej martwoty,
Ogrzać tchnieniem piersi ciepłej.
Wezmę skrzynkę i pod wielką,
Pod tą starą złożę belką,
Pod tą strzechą w ojców domu,
I roztworzę skarby słowa
I rozwinę z kłębka nici,
I pieśń zbieży z ust mych nowa,
Bratnie serca w lot pochwyci.
Lecz pierś zwilżyć piwem trzeba,
Kęs żytniego spożyć chleba;
W braku piwa dla ochłody
Dajcież, bracia, kroplę wody:
Ja dam za to pieśni wiele,
Mrok wieczorny rozweselę,
Moje piosnki będą brzmiały,
Nim zaświta dzionek biały,
Śpiewać będę, aż o świcie
Błyśnie słonko na błękicie.

Najwydatniejsze miejsce wśród bohaterów Kalewali zajmuje Wäinämöjnen, syn dziewicy powietrznej i wiatru, możny czarotwórca i pieśniarz, obracający swą wiedzę na pożytek dzikiego jeszcze kraju, zasiewający lasy i zboża. Sława jego jako pieśniarza obudzą zazdrość w lapońskim piewcy Joukahainenie; ten wyzywa go na bój poetycki, ale pobity i zagrożony śmiercią, wyprasza sobie życie, obiecując Wäinämöjnenowi siostrę swą Aino za żonę. Ale Aino słuchać nie chce o małżeństwie i, spotkawszy Wäinämöjnena, z pogardą się od niego odwraca, odrzuca precz wszelkie stroje i zapłakana wraca do domu.

Na kominie tli ognisko.
Struga ojciec toporzysko.
— Czego płaczesz? mów, dziewczyno,
Czemu, czemu łzy twe płyną?
— Jak nie płakać mnie niebodze
Na me losy, ciężkie losy!
Jam zgubiła sprzączkę złotą,
Upuściłam ją przy drodze
Na murawie, między wrzosy.
Brat przyrządza łuk u proga:
— Czego płaczesz, siostro droga?
— Oj, braciszku mój rodzony,
Jak nie płakać mnie dziewczynie?
Jam zgubiła pierścień złoty
Wpośród wrzosów na dolinie!
W głębi chaty siostra mała
Pas złocisty w krosnach tkała.
— Czemuż, czemuż, mów, Aino,
Twoje oczy Izami płyną?
— Jak nie płakać, siostro miła?
Jam korale pogubiła,
I wstążeczkę krasną z głowy
Jam zgubiła wśród dąbrowy.
A w komorze niedaleko
Cedzi matka w dzieży mleko
I dzieweczkę spyta młodą:
— Czego płaczesz? mów, jagodo.
— Matko moja! matko miła,
Coś mnie piersią wykarmiła,
Jak nie płakać na me losy?
Rankiem poszłam ja w dąbrowę
Po gałązki, po brzozowe,
Zcicha depczę miękkie wrzosy,
Wtem znienacka, wtem z uboczy
Kalewajnen mnie zaskoczy
I zagadnie: Ej, dzieweczko,
Dla mnie zdobić ci przystało
W koraliki szyję białą,
Dla mnie wiązać ci wstążeczką
Jasne włosów twych uploty
I pierścionek nosić złoty.
Ja też wstęgę zdzierani z włosów
I odrywam sprzączkę złotą,
Koraliki rzucani w błoto,
Rzucam pierścień wpośród wrzosów;
Niech wiatr lepiej je rozniesie
Po manowcach i po lesie.
— Ani tobie ni też komu
Moje sprzączki ni korale,
Ja o złoto nie dbam wcale;
Wolę suchar z ojca domu,
Wolę w chacie żyć ubogiej
Przy mateńce mojej drogiej.

Aino tonie podczas kąpieli w morzu; zając przynosi o tem wiadomość rodzinie.