Płacze matka, płacze długo,
Łzy z jej oczu płyną strugą,
Aż z matczynych łez trzy rzeki
W kraj rozbiegły się daleki.
A na każdej rzece białéj
Trzy się kępy wysypały,
A na każdej kępie z brzega
Złota góra het wybiega.
A na każdej złotej górze
Trzy wyrosły brzozy duże,
A na każdej brzozie białéj
Trzy kukułki zakukały.
Jedna kuka: Miłość! miłość!
Druga kuka: Oblubieniec!
Trzecia kuka: Dola! dola!
Ta, co kuka: Miłość! miłość!
Trzy miesiące wciąż się żali
Nad dziewczyną, nad Ainą,
Co śpi na dnie w zimnej fali.
Ta, co kuka: Oblubieniec!
Przez pól roku wciąż się żali
Nad żałosnym oblubieńcem,
Gdy on płacze za dziewczyną,
Za nadobną swą Ainą,
Co śpi cicho na dnie fali.
Ta, co kuka: Dola ! dola!
Przekukała żywot cały
Dla mateńki rozbolałéj,
Co przepłacze w cieniu strzechy
Dni żywota bez pociechy!
(S. Duchińska).
Kroczy w stronę tę i owę,
Duma i zachodzi w głowę :
„Gdzieście syna mi podzieli,
Najdroższego Kaukomieli?[1])
Kiedyż to mię on porzucił!
A nie słychać, żeby wrócił
Ach! nic nie wie matka miła,
Co w żywocie go nosiła,
Co się chowem uznoiła,
Gdzie dziś spoczął kęs jej ciała,
Gdzie się krew jej obracała;
Czy go stopy w bór zawiodły,
Czy pod mrok nagórnej jodły?
Czy go wiatrem poddymana
Prze na grzbiecie morska piana?
Może wojny zgiełk morderczy
W bój go znęcił ludożerczy,
Może dziś mi krwią się broczy,
Po kolana krwią posoczy?
A Kilikki, śliczna żona,
Rozgląda się utęskniona
Po wszech kątach, w każdej celi,
Po dziedzińcu Kaukomieli
To o słońcu, to o cieniu,
A spogląda po grzebieniu.
Ot... i oczom nie dowierza
(A było to z odwieczerza):
Grzebień roni krwawe grono,
Grzebień łzawi się czerwono.
Aż i matka tuż nadchodzi,
Patrzy, patrzy — i zawodzi
Jękiem piersi, jękiem słowa :
„Ach! ja biedna białogłowa!
Cóż ja pocznę z sercem mojem,
Co z żywotem uciśnionym?“ —
(F. Jezierski).
- ↑ Przydomek Lemminkäjnena.