W dalszym ciągu Wäinämojnen i Ilmarynen ponawiają zabiegi o królewnę, którą wreszcie pozyskuje drugi. Po jej śmierci wszyscy trzej bohaterowie urządzają nową wyprawę, ale tym razem po czarodziejski talizman Sampo; królowa Louhi, żeby się na nich zemścić, zamyka w skale słońce i księżyc, gdy te zstąpiły na ziemię, żeby słuchać pieśni Wäinämojnena. Ukko-Jumala, bóg powietrza i grzmotów, rozdrażniony brakiem tych świateł, zapala świat. Ilmarynen zmusza królowę do uwolnienia uwięzionych. Wäinämojnen wita wyzwolonych hymnem, a w końcu, gdy syn Marjatty zostaje namaszczony na króla Karjali (Karelii), mocą czarów buduje sobie łódź i odpływa gdzieś za morze, zostawiając na pożegnanie obietnicę powrotu.
Kilka ustępów z Kalewali podała S. Duchińska (Bibl. Warsz. 1869, tom III) i F. Jezierski w swojem studyum o tym poemacie (Bibl. Warsz. 1880; tom I). Oryginał jest pisany wierszem ośmiozgłoskowym, nierymowanym.
Wiosna... I znów nad Sutninojem
Słoneczko lśni łaskawsze!...
A ja wciąż dumam o przeszłości,
Co znikła raz na zawsze!
Dumam, jak niegdyś Uraszyma,
Na wartkiej płynąc lodzi,
Gdzie zwykle ryby łowił zręcznie,
Kochankę tam znachodzi...
Siedm słońc już błysło i zagasło,
A on wciąż płynie daléj;
Aż oceanu boga córę
Na morskiej spotkał fali.
Przysięgli sobie miłość wieczną.
W kraj szczęścia razem płyną...
Do zamku bożka z dłonią w dłoni,
Młodzieniec wszedł z dziewczyną.
Z dziewicą mórz miał rybak wiecznie
Zamieszkać w tej krainie,
Gdzie młodość i piękności krasa
Po wiekach nie przeminie.
Lecz on szalony rzekł: — 0! jutro
Powrócę tu, królowo!...
Powiedzieć muszę słówko ojcu
I matce jedno słowo :
Zgoda... więc małą tę skrzyneczkę
Weż z sobą, mój jedyny!...
Lecz jeśli w głębi serca pragniesz
Znów ujrzeć te krainy,
Skrzyneczki tej, zaklinam ciebie,
Masz nie otwierać wcale!...
— Przysięgam — rzekł i łódkę wierna.
Na bystre puścił fale...
Lecz gdzież rodzinna jego wioska?...
Szlak pustych wciąż wybrzeży!..
Gdzież matki drogiej chata?... Patrzy
I oczom swym nie wierzy!...
— Trzy lata ledwie, jak tu byłem —
Zgnębiony rybak wola.
— I dziś z rodzinnej wioski mojej
Nie znajdę nic już zgoła?...
A gdybym też otworzył skrzynkę,
Którą mi luba dala?...
Może mi znów przed okiem stanie
Chatynka moja mała!...
Uchyla wieka — a z pod niego
Srebrzysta chmurka płynie;
Wznosi się szybko i podąża
Ku boga mórz krainie...
Rybak na ziemię z jękiem pada
I szarpie swe rękawy,
Jak wściekły miota się i wyje
W agonii serca krwawéj!...
Nagle mu w członki mróz się wkrada,
Włos kruczy szronem kryje,
I na młodzieńca pięknej twarzy
Głębokie brózdy ryje.
Oddycha wolniej z każdą chwilą,
Aż wreszcie... i umiera!...
Tu niegdyś chatka jego stała,
A dzisiaj pustka szczera!...