Nie radzę wchodzić nikomu,
Pomówim lepiej przez drogę!
Król (na stronie do Ariasa). Nie łatwo!
Don Arias (jak wyżej). To bagatela!
Niech idzie ten brat kochany,
Ja spełnię sam twoje plany
Król (j. w.) Mów cicho! On w słuch się wciela!...
Don Arias (j. w.) Schwycimy go w złota kleszcze
Król (głośno). Nie myślę łamać twej woli....
Król odjeżdża z niczem, ale usłużny Don Arias przekupuje Matyldę, niewolnicę Estelli, i ta zobowiązuje się wpuścić króla do mieszkania pod nieobecność Busta, który zwykł wracać do domu bardzo późno. Tym razem jednak Busto wraca nadspodziewanie wcześnie i zastaje króla zakradającego się do jego domu. Ponieważ król jest przebrany, może tedy Busto, nie wykraczając przeciw lojalności, udać, że go nie poznaje i dać mu szorstką odprawę. Przekonawszy się następnie, że Estella nie miała żanego udziału w tej intrydze, karze śmiercią niewierną służebnicę i postanawia wydać niezwłocznie siostrę za Sancza Ortiza, swego przyjaciela, który ją kocha i jest nawzajem od niej kochany, i uciec z Sewilli przed gniewem królewskim. Tymczasem król, uniesiony żądzą zemsty, za radą Ariasa, postanawia zgładzić tajemnie Busta. Jako pewnego wykonawcę tych zamiarów wskazują mu Sancza Ortiza. Król każe go przywołać na rozmowę.
Król. Masz łaski moje, Roelu,
Żeś umiał zasłużyć na nie,
Zaświadczy to posłuchanie!
A teraz idźmy do celu...
Chcę z tobą przymierza...
Sanczo. Ze mną?...
Król. Tak... krótko, bo czas ucieka.
Wymagam śmierci człowieka,
A śmierć ta ma być tajemną!...
Tę misyę poruczam tobie.
Sanczo. Czy winien?
Król. Pytasz?...
Sanczo. I po co
Śmierć jego okrywać nocą?...
Sędziowie mogą w tej dobie
Publiczną wykonać karę!...
Król sądów swych nie ukrywa,
Bo łatwo myśl podejrzliwa
W zabitym... uczci ofiarę!...
Jeżeli tego człowieka
Występek jest lekki, mały,
To przebacz królu wspaniały!..
Król. Król zemsty od ciebie czeka,
Nie wrogów swoich obrony.
Tajemnic — królowie strzegą,
Gdy cześć ich wymaga tego!...
Jak sądzić król jest zmuszony,
Gdy winą — tronu zniewaga?...
Sanczo. O! tacy stosu już godni!...
Król. Więc człek ów winien tej zbrodni!...
Sanczo. O śmierć dlań — Ortiz cię błaga
Chociażby moim był bratem,
Przebiję pierś mu bez drżenia!...
Król. Daj rękę w znak przyrzeczenia!...
Sanczo. (podając rękę).
Wraz z sercem, wiarą bogatem!..
Król. Spotkawszy go na ustroni,
Zabijesz!
Sanczo. Więc król zamierza
Namówić swego żołnierza
Do zdrady?... Gdy on bez broni,
Ja mam go napaść nikczemnie?..
Zawiele żądasz odemnie!...
Niech widzą ziomków mych twarze,
Jak rycerz — wyzwę rycerza!..
Bez walki kto w pierś uderza,
Swej hańby nigdy nie zmaże.
Król. Ten papier z królewskiej dłoni
Od kary ciebie zasłoni.
(Podając mu papier).
Przeczytaj!
Sanczo. (czyta). „Don Sanczo Ortiz!
„Polecam ci w mem imieniu
„I za mnie zabić człowieka,
„W papierze tym wskazanego,
„A wszelką odpowiedzialność
„Od ciebie odwrócę Ja — król.“
Król nie zna jeszcze Roeli,
Gdy chce mu dać te puklerze;
On wziąć ich się nie ośmieli,
Ufając królowi szczerze.
Za kartę pergaminową