Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/89

Ta strona została przepisana.
—   85   —

Wystarczy królewskie słowo,
Bo ono, wyznam otwarcie,
Mniej znaczy na takiej karcie!..
(Drze papier).
Twój wyrok już jak spełniony;
Lecz niech mi będzie zapłatą
Najmilsza dłoń narzeczonéj.
Król.  Ochotnie zgadzam się na to.
Sancz.  Niech Arab, ten wróg nasz stary,
U nóg twych tarza się w pyle;
Na jego niechaj mogile
Królewskie błyszczą sztandary!
Król.  Nagrody król twój nie zwleka
I Ortiz wnet ją odbierze!...
W tym drugim znajdziesz papierze
(daje mu papier)
Nazwisko tego człowieka,
Któremu dłoń twa śmierć zada.
Że jego silne jest ramię,
Powszechny głos opowiada;
Lecz twego, wiem, że nie złamie!..
Sancz.  Ufnością król mię zaszczyca...
Król.  Pamiętaj, że między nami
Pozostać ma tajemnica!
(Wychodzi).

Na kartce, wręczonej przez króla, Sanczo z przerażeniem wyczytuje nazwisko swojego przyszłego szwagra... Złorzeczy fatalnemu położeniu, w jakie zabrnął, przez chwilę waha się, jak postąpić, wreszcie poczucie lojalności i honoru bierze górę nad względami przyjaźni i miłości: Sanczo postanawia dotrzymać danej królowi obietnicy. I rzeczywiście zaraz potem spotkawszy Busta na ulicy, wszczyna z nim pojedynek i kładzie go trupem. Ale zabójstwo to nie pozostaje w ukryciu. Sanczo schwytany na gorącym uczynku i osadzony w więzieniu, nie chce wyjawić, co go do morderstwa skłoniło. Tymczasem Estella gotuje się do ślubu.

Estella.  (przy tualecie do służącej Teodory),
Ogarnij mnie teraz całą!
Czy dobrze?... czasu tak mało!..
Zwierciadła!..
Teodora.  Spójrz pani w siebie,
W głąb duszy zapuść wzrok śmiały!
Gdzie znaleść takie kryształy,
By w nich się wiernie odbiła
Estelli piękność wspaniała!
Estella.   Drżę silnie, a twarz mi pała!...
Teod.  To wstydu i trwogi siła.
Ku licom krew się wytęża,
Gdy szczęściem drga twoje łono.
Estella.  Zda mi się, że widzę męża,
Jak z twarzą rozpromienioną,
Śród pieszczot lubych tysiąca
Na wieki dłoń mi oddaje,
A fala słów jego drżąca
Brzmieć w sercu mi nie przestaje!..
Ta radość bezmierna, szczera,
Nie znosząc już tajemnicy,
Z mych oczu gwałtem przeziera!
Szczęśliwam!..
Teod.  Zgiełk na ulicy!..
O Boże!.. zwierciadło spada!..
Przez zazdrość!.. patrz, co się stało!
Estella.  Rozbite?..
Teod.  Tak!..
Estella.  Przeczuwało,
Że wkrótce będę już rada
Wzrok topić w innym krysztale,
W źrenicach mojego pana!...

Wtem wchodzą dwaj alkadowie (sędziowie), Don Pedro i Don Farfan, a za nimi ludzie wnoszą zwłoki Busta.

Estella.  Co, widzę?!.. Pierś mi zamiera!..
Pedro.  Dni człeka w zgryzocie płyną,
Bo życie — płaczu doliną...
Nie żyje Busto Tabera!..
Estella.  O losie ty niezbłagany!
Pedro.  Śród strasznej losu odmiany
Niech moje krzepi cię słowo,
Że zbójca Ortiz schwytany
Za czyn swój zapłaci głową!..
Estella.  Zbrodniarzu!... precz stąd, na Boga!..
W twej mowie straszny jad piekła.
Więc brata mego krew droga