— Ale tak jest, tak jest, moi drodzy, mówiła pani.
— Czy my tego godni i warci, rzekło znów rodzeństwo składając ręce, my sami nie wiele umiémy.
— Umiécie wiele, i tego tylko nauczcie dziatki: kochać Boga i bliźnich, szanować rodziców, pracować z całéj duszy, oto i wszystko. Prócz tego Kasia będzie uczyła dziéwczęta rozmaitych robótek, przytém pisać, czytać, rachować, historyi świętéj i własnego kraju. Naukę religii sam ksiądz proboszcz dziatkom łaskawie wyłoży. Andrzejek będzie uczył chłopców przy mojéj i Zosi pomocy. Kasia, jak pójdzie za mąż, zamiészka z mężem po jednéj stronie domu przeznaczonego na szkołę, Andrzejek po drugiéj, tymczasem miészkać będą przy ojcu, i rocznie każde z nich, za swoją pracę dostanie po 600 złotych, a późniéj kawał jeszcze gruntu.
Kasi i Andrzejkowi wszystko to zdawało się snem miłym tylko, a Józefowi łzy jak groch spływały po twarzy.
Jakto! jego dziatki będą nauczycielami szkółki! O tém ani mu się śniło, chociaż od kilku już miesięcy Kasia i Andrzejek z dobréj woli, uczyli rówienników swoich.
Wśród błogosławieństw Józefa i wieśniaków, bo cała wieś zbiegła się przed chatę Józefa, pani wróciła do dworu.
W tydzień Kasia siedziała za długim stołem, w około którego widać było dziéwczęta wiejskie od
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/09
Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —