mu za łaskę, że im dozwolił przyprowadzić dziatki do Najświętszego Nauczyciela.
Po skończoném nabożeństwie wszyscy wysypali się na cmentarz kościelny; wieśniacy, tak ojcowie jak i matki, oblewali łzami wdzięczności ręce Proboszcza, ale on wskazując na Kasię i Andrzejka, wyrzekł: to są bogobojni nauczyciele dziatek waszych, im to całą wdzięczność waszego serca ofiarujcie. Ale nie tak łatwo dostali się rodzice do Kasi i Andrzejka, bo wszystkie dzieci, tak chłopcy jak dziéwczęta, otoczyli ich w koło. Młodsze wieszały się na szyi, starsze oblewały łzami ich ręce.
— A naszéj kochanéj panience nie podziękujemy téż za jéj dobro? zawołali razem Kasia i Andrzejek.
— Do dworu! do naszych dobrodziejów! krzyknęła wesoła cała gromada, i wszyscy ruszyli ku dworowi, gdzie ich państwo uprzedzili.
Co to za szczęśliwa wieś, co ma takich rodziców i dzieci, takich panów i nauczycieli!
Ale czy to mało wsi w naszym pięknym, żyznym kraju podobnemi dziećmi, rodzicami, panami i nauczycielami poszczycić by się nie mogło; wszak ludzi i serc nam nie braknie, tylko gorącéj chęci, tylko ożywczéj Chrystusowéj miłości do piersi ludzi, do głębi serc nam trzeba.
Tak, tak bracia moi, wioski nasze ludne, dużo w nich ziemi żyznéj, nie braknie w nich więc miejsc na szkółki, znalazłyby się nawet takie głowy,
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —