gościńce sypały się pracowitemu parobczakowi od jego gospodarzy. Raz Maciéj darował Mateuszkowi śliczną owieczkę, za to że jego owiec troskliwie doglądał. Czy wiécie co, mój stary, rzekła jednéj niedzieli Maciejowa do męża, że Mateuszek błogosławieństwo Boże wprowadził od roku do naszéj chaty? Ani pomnę, aby nam się kiedy tak wiodło jak tego lata. Aleć to chłopak co pobożny, a kto z Bogiem, to Bóg z nim.
Gospodarze we wsi, myśląc że to tak samo szczęście trzyma się Mateuszka, zazdrościli Maciejowi tak pracowitego i wiernego parobka. Jeden z nich, człowiek chciwy i niesumienny, chcąc go odmówić Maciejowi, obiecywał mu dać większą zapłatę, ale Mateuszek, chłopak z sercem, rzekł do owego gospodarza: Dziękujęć wam za wasze obietnice, ale Macieja nie porzucę. Przytulił on mnie biédnego siérotę, a jabym go miał opuścić w starości? Nie, tego nie zrobię. Tego samego dnia Maciéj dowiedział się o poczciwości Mateuszka, i nie tylko że sam z siebie powiększył mu zasługi o dwadzieścia sześć złotych, jeszcze dał mu ładne i tłuste cielątko.
Lecz nie myślcie, kochani czytelnicy, żeby Mateuszek same zawsze wesołe miał tylko chwile. O nie! przychodziły i na na niego troski i kłopoty. Raz zdechło mu śliczne jagniątko, którego się z owieczki dochował; drugi raz znów zgubił na jarmarku dwadzieścia złotych; na wiosnę kilka tygodni ciężko chorował, a czasami znów tak mu
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —