prześcieradłami, a nad łóżkami wisiał obrazek Matki Bozkiéj, przystrojony w gałązki i kwiaty.
Cały ten zbytek, jak go sąsiedzi nazywali, wypłynął z dobrego bytu, odzyskanego pracą Michałów i ich pobożnéj Marysi.
Już w stajence Michała rżał wesoło śliczny konik, ryczała opodal ładna krówka i dwa wołki, a w śpichlérzyku niejedno nowe narzędzie rólnicze się znalazło.
Zkądże się to wszystko wzięło? spytacie. A czyż nie widzicie bracia, że cała rodzina już dwa lata pracuje w pocie czoła, że przez te dwa lata Michał nietylko chodzi gorliwie około swego gospodarstwa, ale najmuje się na zarobek, a pan płaci dobrze; bo są miesiące, w których i po pięć złotych dziennie wyrobnikowi daje; że Michał kilka razy za usilną a sumienną pracę po kilkanaście złotych nagrody dostał od sprawiedliwego dziedzica. Żona Michała sprzedała już do dworu dwie sztuki cienkiego płótna, a Marysia dużo zarobiła grosza, szyjąc koszule i suknie dla włościanek.
A pszczółki kochane, pielęgnowane jak dzieci, poumieszczane w dwunastu już ulach, dużo już pieniędzy Michałom przysporzyły. Za dwadzieścia cztéry garncy czystego miodu przyniosły w trzecim roku 288 złotych od razu.
Ale przy pracy Michał nie pił, nie hulał, ciężkiemi grzéchami nie obrażał Boga. Żył on w świętéj zgodzie z żoną, nigdy przykrém nie obraził jéj słowem. A jak tkliwym był ojcem, jak litościwym na nędzę braci!
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.
— 41 —