tańców, Marysia lubiła się modlić; lubiła płakać, gdy na nią nikt nie patrzył, lubiła po całych godzinach wpatrywać się w niebo, w kwiaty; lubiła słuchać śpiéwu ptaszków, ale lubiła szczególniéj fujarkę Janka. Bo téż Janek prześlicznie grał na fujarce, jak nikt we wsi całéj.
Janek kochał fujarkę jak siostrę rodzoną, a gdy wieczorem stojąc przed chatą do ust ją przyłożył, to wszystko co miał w duszy fujarką wyśpiewał, tak smętnie, tak łzawo, tak uroczysto, że nietylko dziewczęta, ale i starce i kobiéty i dzieci stawały w pobliżu chaty Janka, a słuchali ze łzami i radością niewypowiedzianą jego cudownego grania. A Marysi, stojącéj przed cudzą chatą, łzy płynęły z oczu. Ale Janek łzy te osuszyć miał wkrótce. Jeszcze maj nie minął, a Janek wysłał swatów do Marysi. Dziewczyna rozpłakała się głośno, ale swatów przyjęła. Wszyscy dziwili się we wsi, zkąd taka smutna i blada dziewczyna podobać się mogła Jankowi, któremu najbogatsze ze wsi sprzyjały dziewczęta. Ale Janek wiedział, że Marysia bogatą była w cnoty, że szczęśliwym z nią będzie. Już sobie wystawił swoję miłą w rucianym wianku, w bielusieńkiéj sukience w kościele, przy ołtarzu. I ujrzał ją we dwa tygodnie w białéj sukience, w ślicznym zielonym wianku, ze złożonemi rączkami, w tym samym kościele, gdzie dotąd grał na organach i śpiéwał, gdzie widywał Marysię klęczącą pobożnie, tylko że nie na stopniach ołtarza, ale w trumience. Janek stał przy téj trumience. Nie-
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —