czciwszego, a nadto i najrozsądniejszego chłopca z téjże saméj wioski. — A Tomaszek i Jakóbek, cóż się stało z niemi? Jakóbek w kilka lat po zamężciu Joalki wrócił do wsi rodzinnéj, z groszem poczciwe zapracowanym. — Gromada wiejska z zadziwieniem ujrzała Jakóba w siermiędze ślicznie skrojonéj, w zgrabnym chłopskim kapeluszu w ręku, padającego ojcu i matce do nóg, ale więcéj się jeszcze dziwili, gdy Jakóbek zakupiwszy piękny kawał gruntu, wybudował prześliczną chatę z dużemi oknami, gdy w około téj chaty, założył piękny ogród — gdy sam szczepił drzewa, zakładał pasiekę, gdy sprowadził młockarnią i żniwiarkę. Janek za jego przykładem i radą poprawiał gospodarstwo i ulepszał rolą.
A z Tomaszkiem cóż się stało? Zaraz o nim usłyszycie, moi najmilsi. W piérwszy dzień Zielonych Świątek Maciéj z całą rodziną udał się do kościoła. Pełno ludu spotykali na drodze, bo był to właśnie odpust, i ludzie ze wsi sąsiednich dążyli do przybytku Pańskiego. — Maciéj z żoną ledwie się wcisnąć zdołali przed wielki ołtarz, koło konfesyonału, naprzeciwko ambony. Janek z żoną, Joalka z mężem i Jakób udali się na chór. Jakób nauczywszy się pięknie śpiéwać w szkole, wyuczył rodzinę śpiéwać Mszą świętą; co niedziela więc w czasie Summy śpiéwem chwalili Boga. Nigdy jeszcze Maciéj nie był tak wzruszony jak dzisiaj; śpiéw dzieci wydawał mu się po raz piérwszy taki jakiś słodki, uroczysty, że się od łez wstrzy-
Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.
— 66 —