Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

Racz pani przyjąć zapewnienie najgłębszej bezstronności od chcącego ją poznać towarzysza.

**

∗             ∗

Napisawszy ten list, uczułem ulgę na sumieniu.
Mój Boże! żeby tak mieć naprawdę narzeczonę, a przynajmniej projekt na narzeczonę! Zarazby korespondencya realniejszą przybrała postać. A tak.... napisałem jeden list i jużem się zbił z tropu. Bo i jak tu pisać drugi, nie wiedząc, jakąby była odpowiedź na pierwszy?
Zacząłem stygnąć w zapale; list drugi jakoś się nie kleił... mijały dnie, tygodnie, aż nareszcie...
Był wieczór. Przez okno mojego mieszkania widać było na niebie już tylko dwie czerwone pręgi — resztki zachodu. Nareszcie i te zgasły, miasto ucichło zupełnie, a pokój zaległy ciemności. Tylko dym od fajki, jedynej wiernej towarzyszki kawalerskiego żywota, jaśniał i migotał w promieniu ulicznej latarni, zaglądającej mi natrętnie do okna. Siedziałem zatopiony w fotelu, podziwiając tę grę szarych i niebieskawych kłębów, unoszących się ochoczo, jak porywy młodości, a ginących tak marnie, jak moje matrymonialne zamiary. Zdawało mi się, że kłęby dymu dziś piękniej się układają, niż zwykle. W ulotnem ich życiu było tyle fantazyi, cieniów i kształ-