Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

zwoiciej w świecie, a na stole, zastawionym różnemi przyborami do herbaty, niepodobna było przedsiębrać wspomnionej wyżej poprawki. Wszystko to gniewało jakąś cząstkę mojej duszy; ale najwięcej gniewało mnie to, że mimowoli ogłądałem wszystko, co mnie otaczało; zdawało mi się, że powinienem wiedzieć, jaką materyą pokryte są meble i jak są zawieszone firanki. Suknia mojej towarzyszki miała na piersiach dwie ukośne kieszonki, do których co chwila powracało moje spojrzenie. Przypatrywałem im się, mimowolnie przechylając głowę, i to właśnie w chwili, kiedy pytała mnie o wrażenie, jakie zrobiła na mnie primadonna opery, śpiewająca główną rolę w „Aidzie“. Brak związku pomiędzy losem Aidy a ukośną kieszonką z niebieskiemi brzegami był widoczny — i to mnie właśnie gniewało. Żałowałem, że nie było kogoś, coby mnie nieznacznie trącił łokciem w bok, przywołując do porządku moje myśli. Tymczasem rozmowa toczyła się równie machinalnie, jak te moje wewnętrzne dystrakcye i, co gorsza, panna zdawała się zupełnie nie spostrzegać moich dziwacznych myśli, a nawet, ku wielkiemu mojemu zdziwieniu, zdawała się być zupełnie zadowoloną z mojej sztucznej konwencyonalności. Nie mogła nie widzieć, że zwykła moja swoboda w rozmowie uleciała, ale to jej owszem dodawało humoru i życia. Mówiliśmy o balach w karnawle, o odczytach w poście, o nowych