Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

wszystkie strony, przeczytałem go po raz drugi, trzeci i dziesiąty, widnokrąg moich myśli zaczął się wyjaśniać. Zauważyłem naprzód, że list był napisany starannie, czysto i z pewnem wykończeniem. Przywołałem na pamięć wszystkie wiadomości psychologiczne, jakie kiedykolwiek zdobyłem, oraz własne doświadczenie w pożyciu z kobietami — i doszedłem do przekonania, że kobieta, któraby chciała tylko pozbyć się natręta, alboby wcale nie odpisała, alboby odpisała niedbale, z lekceważeniem nietylko w treści, ale i w formie. Tymczasem do mnie, z po za pięknych liter liściku, zaczęła się wychylać uśmiechnięta twarz mojej korespondentki, wcale nie licująca z surową na pozór treścią pisma. Zdawało mi się, że słowa: „jesteś Pan impertynent,“ mogły być napisane tylko z uśmiechem na twarzy. Przytem wyraz Pan przez duże, piękne P, wcale nie zdradzał gwałtownego oburzenia; po trzecie, spodziewała się, że ją uwolnię od mej korespondencyi, ale nie od mej osoby... Wreszcie przypisek „równie bezstronna,“ świadczył najwyraźniej, że nie chce być srogą. O tak! — zawołałem radośnie — to jest tylko napomnienie, to nie jest odprawa! Siadłem i zacząłem pisać.