Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

miętać (co kobiety o szlachetniejszej organizacyi wiedzą doskonale, albo raczej co spełniają instynktownie), że rozdzielanie uroków powinno być homeopatyczne, że powinno się najściślej stosować do okoliczności, że nigdy z góry nie należy szafować niemi zbyt hojnie, nigdy nawet tyle, ileby tego sam małżonek pragnął; zawsze... choćby o ⅟100 mniej. — Będzie się gniewał, powiesz Pani, będzie wymawiał obojętność?
— A niech się gniewa, niech wymawia. Takie gniewy kończą się prędko, a prędzej jeszcze skończyłaby się rozkosz, gdyby jej było za wiele. Zresztą, gdy chwila jest groźną, wolno żonie powiększyć dozę oznak miłości, powiększyć tak, żeby różnica pomiędzy ich pragnieniami wynosiła już nie jedną setną, ale tylko jedną tysiączną.
— Lecz zkąd wziąć zasobu na dalsze lata? — zapytasz Pani może z filuternym uśmiechem niewiadomości.
— Rok drugi, przy zwykłej kolei rzeczy, powinien nietylko sam dla siebie wystarczyć, ale jeszcze i innym coś w spadku pozostawić. Żona, zyskawszy pomoc w dziecięciu, dwa razy silniej przywiązać męża potrafi, niż samym urokiem własnej piękności. Zresztą, na dalsze lata powinna ona i na innej drodze gromadzić zasoby uroków, które nietylko dawnych nie zatrą, ale jeszcze wzmocnić je potrafią. Tą inną drogą jest praca nad ulepszeniem