Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

wynika, iż ten drugi jest mniej przystojnym? Miłość bowiem — to wszechstronna czarodziejka; ona umie zarówno brzydkie rysy upiększyć, jak i piękne na inne, nieokreślone przerobić, które wówczas przestają już być pięknemi lub brzydkiemi, a stają się tylko... kochanemi.
Jednakże... jest i tu owo nieszczęsne „jednakże.“ Twarz, przez większość uznawana za piękną, jak i ta, którą miłość piękną uczyniła, jak i ta wreszcie, którą taż miłość z pod zwykłego kryteryum piękności usunęła — może znużyć, może się nawet stać nienawistną, jeśli nie będzie między małżonkami tego nieprzerwanego stosowania się do siebie, tego bezustannego kształcenia się pod wzajemnym wpływem, o którem wspominałem, a które powierzchowne wrażenia urozmaica, i to zupełnie niezależnie od tego, czy mężczyzna był istotnie pięknym, czy tylko miłość pięknym mu być kazała. Powiedziałbym nawet, że w tym drugim razie gwarancye miłości są silniejsze, bo się opierają na samem uczuciu, nie zaś uczucie na wrażeniach powierzchownych. Ale w jednym i drugim przypadku, ponieważ kobieta sama najczęściej nie czuje tej różnicy, dobrze więc rozważyć powinna, czy czasem powierzchowność narzeczonego nie znuży jej kiedyś, czy nie odżyją nanowo dawne marzenia o pięknych bohaterach salonowych, których sam widok chwilowo lub dłużej upaja.