Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

bawką tylko, a obowiązki małżeńskie — gminnym przesądem, który ludzi z „towarzystwa“ wcale krępować nie powinien. W takim razie — à la bonne heure! żeńmy się dla zaokrąglenia majątku, dla wejścia w stosunki, dla zapewnienia sobie protekcyi, karety, podróży do wód, swobodnych miłostek i modnych mebli — ale nie dla żadnych celów szlachetniejszych, jednostkowych i społecznych, których środkiem miała być rodzina. Bo przez takie związki celów tych nie osiągniemy Któżby wstępował do spółki, nawet prawnie poręczonej i obwarowanej, z człowiekiem, którego zna o tyle tylko, że wie, jak się nosi, jak mówi i jak się uśmiecha? A przecież małżeństwo jest spółką przeważnie duchową, w której żaden kontrakt, choćby przed rejentem spisany, nie poręczy harmonii duchowej, mogącej się oprzeć tylko na wzajemnej znajomości charakterów.
Dajmy na to, że charakter panny jest uporny i kapryśny — mężczyzna, mimo wszelkich zresztą zalet umysłu i serca, jest gwałtownym i niewyrozumiałym. Tych stron charakteru nie poznaje się w salonie, na wieczorkach, na koncertach i przechadzkach; jeżeli więc młodzi kochankowie poprzestają na tem, że się kochają i że wiedzą nawzajem o swej uczciwości, zamożności, pracowitości i t. p., a nie wiedzą o tej jednej stronie swoich charakterów — cóż z tego wyniknie? Najlepsza „partya,“ obok przywiązania nawet, wytwo-