Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/77

Ta strona została skorygowana.

Miłość bez walk, bez starć serdecznych, bez łez gorących, bez chwilowych udręczeń zazdrości, może być dostateczną dla ślimaków, ale nie dla ludzi, a przynajmniej nie dla tych stosunków duchowych, jakie ja sobie w wyobraźni mojej przedstawiam. Gdybym wiedział, że żona moja zgadzać się będzie na wszystko, co powiem, i że ja będę się musiał zgodzić na wszystko, co ona powie — to wolałbym sobie kupić lalkę gadającą, to przynajmniej nietyleby kosztowało.
Jeżeli zaś małżeństwo jest stowarzyszeniem różnych sił dla wspólnych celów, to samo się przez się rozumie, że siły te nie mogą być martwe, lecz żywe. A wszystko, co żyje, żyje przez ścieranie się, przez walkę, dążącą do harmonii. Tego też pragnę i w małżeństwie. Zgoda charakterów nie znaczy ich tożsamości. Owszem, jestem najmocniej przekonany, że charaktery zupełnie jednostajne są najgorszym materyałem do spółki takiej jak małżeństwo, jeśli się ma jakiekolwiek pragnienia i cele wyższe, oprócz zaspokojenia żołądka i znośnej wegetacyi w społeczeństwie. Tylko bieguny przeciwne przyciągają się i tylko różne siły są w stanie wytwarzać coraz to nowe kombinacye stosunków. A jakże przerażająco nudnem byłoby życie bez tej możności urozmaicenia go! Wiecznie pogodne niebo, bez żadnej chmurki, bez ożywczej rosy deszczu, jakżeby prędko stało się nieznośnem!