Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

— Nad życie. Jestem przytem pewny, że mam wzajemność. Kochała mnie bowiem pierwej jeszcze, nim ja ją pokochałem. Znaliśmy się od dziecięctwa; lecz z początku lubiłem ją tylko, potem przywiązałem się do niej, bo jest dobrą, poczciwą, serce ma złote, a oczy takie niebieskie, jak najpiękniejszy błękit nieba... Potem przekonałem się, że uczucie rośnie zwolna, ale bezustannie, że ciągle o niej tylko myślę...
— Że nie możesz pan żyć bez niej i t. d. A często ją pan widujesz?
— Ostatni raz... wczoraj... byłem u nich na wieczorze tańcującym... — odpowiedziałem, jąkając się.
Przeciwniczka moja zamyśliła się przez chwilę i nagle wybuchnęła głośnym śmiechem.
— A kiedyż pan list pisałeś?... Wczoraj po południu nie był jeszcze zaczęty, a dziś rano odebrałam go.
Złapała mnie na kłamstwie, nie było co wykręcać się.
— Pani — rzekłem — przebacz mi, że chciałem grać komedyę. Kocham cię i chcę wiedzieć, czy mogę być kochanym?...
— To zależy od temperamentu, od stanu zdrowia, od asocyacyi wrażeń przyjemnych... a ja tego wszystkiego nie umiem ocenić. Młode panny nie mogą wiedzieć, czy kochają, czy tylko ulegają złudzeniom... Mogę panu tylko tyle powiedzieć, że apetytu