Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/99

Ta strona została skorygowana.

cień pozoru wyjazdu za granicę, do wód, gdzie tak przyjemnie czas przechodzi. Przewiduję, co mi na to odpowiesz — że można wyjechać i bez żadnego pozoru, że wreszcie ja mogłabym wyimaginować sobie jakieś cierpienia. Co do pierwszego, mąż mój ma niewzruszone zasady; jest to zawzięty domator, zwolennik swojskości, dowodzi, że bogactwo nie uwalnia od pracy i że on (to jest okropność) ma obowiązek pilnować swoich pól, wołów, koni, gorzelni, lasów, tak jak chłop na kilku morgach ma obowiązek strzedz swego dobytku. Co do drugiego, próbowałam i więcej już tego nie uczynię. Udałam raz cierpiącą: tak się ogromnie zmartwił, taką mnie opieką otoczył, tylu lekarzy sprowadził, że byłam umęczona i zażenowana... i wstydziłam się tej małej komedyi. Chyba i lekarze poznali się na moim figlu... bo przecież jestem zdrowa, zupełnie zdrowa.“
Ma Kuzynka słuszność, cóżby to byli za lekarze, gdyby nie umieli poznać się na figlach!
5-o pisze kochana Kuzynka tak:
„Na sposób obejścia się ze mną uskarżać się nie mogę: jest uprzedzająco grzeczny i delikatny. Humor ma zawsze jednakowy, pogodny; nie okazuje mi nigdy niezadowolenia, a zawsze usiłuje bawić i zajmować. Opowiada mi czasem o swoich folwarkach, gospodarstwie, lecz gdy dostrzeże, że mnie to nie zajmuje — zmienia przedmiot rozmowy natychmiast.“