Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/165

Ta strona została przepisana.

zszeregowane w pewną całość, nie dawały światopoglądu, potrafił się niemi posługiwać zręcznie i wplatać bez pedantyzmu w poufną rozmowę. Nawet brzydota jego znikła i niedołężne, niezgrabne ruchy długiego kościstego ciała przestały razić. To co go dawniej czyniło śmiesznym stanowiło teraz rodzaj oryginalności miłej niemal, wyróżniającej go od mnóstwa banalnych, chłopskich, zwalistych postaci księżych... Później nadarzyła mu się sposobność pokazać co umie. Wybuchła ospa wietrzna, która zdziesiątkowała jednę z dzielnic miasta. Ksiądz Juliusz, okazał się człowiekiem mężnym i pełnym poświęcenia. Cały swój czas poświęcił nieszczęśliwym, spieszył do nich z sakramentami, grzebał zmarłych i całej przerażonej, ogarniętej paniką ludności dał przykład odwagi i wytrwałości. Stosunek jego do biskupa stał się nader miły, a choć od czasu do czasu pojawiały się małe chmurki, wnet pierzchały i znowu powracała harmonia.
O czasu smutnej przygody biskup postarzał bardzo, zdrowie poczęło mu nie dopisywać i zdolności umysłowe zmniejszyły się. Chociaż nigdy nie wspominał o bolesnem przejściu, widocznem było, że cierpi ciągle, że ran a nie zabliźniła się, ale ciągle krwawi. Ksiądz Juliusz wysilał się, by wygnać z myśli starca to bolesne wspomnienie i dogadzał wszystkim jego drobnym upodobaniom i maniom. Nauczył się nawet chodować geranie