łowym tego, o czem ołówek biegłego rysownika, mógłby mu dać zaledwie jakie takie pojęcie? Chyba nie, więc jednym pędem przebiegam już z tego zamku z powrotem ulicę High-street i Canongate, nie zatrzymując się nigdzie dłużej, zwracam się z tej ostatniej na prawo, i staję przed olbrzymim budynkiem, ustrojonym w staroświecką kopułę.
Budynek ten, to gmach uniwersytetu. Dzieje jego narodzin, to także ważna w historyi Szkocyi karta.
Od chwili wystąpienia nieledwie na widownię dziejową, czuła Szkocya gwałtowną potrzebę oświaty, i to w stopniu o wiele wyższym, niż sąsiadka jej Anglja. To też królowie jej i mężowie stanu, starają się usilnie nietylko o wawrzyny wojenne, ale protegują wszelkimi sposobami nauki i sztuki, sprowadzają uczonych cudzoziemców, łożą znaczne sumy na wykształcenie publiczne narodu. I skutek odpowiada ich usiłowaniom. W XV wieku mamy już w Szkocyi trzy uniwersytety, w St. Andrews, w Glazgowie i w Aberdeen, a w r. 1558 przybywa krajowi temu uniwersytet najmłodszy, czwarty, Edynburski. Jeżeli przypomnimy sobie, że Anglja do końca zeszłego, a raczej do początków bieżącego wieku, liczyła tylko dwie wyższe szkoły, w Oxford i Cambridge, to zrozumiemy całą wyższość Szkocyi nad Anglją w sprawie oświaty
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
— 94 —