dzie tam znajdujemy mieszaninę klas i pozycyi społecznych, przeto nauka przenika w tym kraju wszystkie warstwy, podnosi je do jednego poziomu, niweluje różnice, jakie majątek pomiędzy niemi postawił. I nikt tu nie lęka się nadmiaru inteligencyi, nikt nie wzdryga się na myśl, że spopularyzowanie wykształcenia, rozbudzi żądze, których zaspokoić kraj nie potrafi, każdy wie bowiem, że prawdziwa wiedza daje broń silną do wyrobienia sobie pozycyi w świecie, gdy przeciwnie brak jej, rodzi pożądliwości chorobliwe i doprowadza do gwałtownych wstrząśnień.
Zdarzyło mi się w tym względzie rozmawiać z pewnym Szkotem.
— Gdzie panowie dajecie miejsce waszym dzieciom po przeprowadzeniu ich przez uniwersytet? — zapytałem. — Szkocya jest mała i niebogata, a rokroczny przyrost waszej inteligencyi, na tysiące podobno liczyć można.
— Tak jest — brzmiała odpowiedź zapytanego. — Ale zważ pan, że nie nad Szkocyą tylko słońce świeci. Gdyby wszyscy, którzy tu kończą nauki, chcieli życie spędzić w tym kraju, mielibyśmy ulicznych czyścicieli butów, z uniwersyteckimi patentami. Ale na szczęście tak nie jest. Jeśli ma Szkot pięciu synów (co do rzadkości nie należy, gdyż lubimy mieć dużo dzieci), to pewno każdy z nich odbierze wyższe nauki. Ale zaledwie dwóch pozostanie w Szko-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.
— 97 —