ników, wzięto się energicznie do roboty i rezultatem jej było kompletne... fiasco. Plan był rzeczywiście kolosalny, ale pieniędzy na wykonanie brakło, i postawiwszy kawałek gmachu i kilkanaście kolumn, musiano ze wstydem zaniechać dalszej roboty. I zaniechano, a to, co tu jest, jak każdy zamiar niedoprowadzony do skutku, jak każda nieurzeczywistniona nadzieja, robi nad wyraz przykre i przygnębiające wrażenie. Dla honoru narodowego, powinni Szkoci dokończyć ten pomnik, albo jeżeli go dokończyć nie mogą, usunąć jak najprędzej to, co postawili. Nie jest to bowiem budynek nowy, nie są zębem czcigodnego czasu pogryzione ruiny, jest to jakby dom doprowadzony do pierwszego piętra, i ogołocony nagle z rusztowania, które cegłę kryło przed okiem. Osądźcie, jakie to wrażenie sprawiać musi.
∗
∗ ∗ |
Z dumą powtarzają Szkoci, że Edynburg, to Ateny Północy. Zanim rozstanę się z tem miastem, muszę zaznaczyć, o ile uzasadnionem jest takie ich o stolicy mniemanie.
Przedewszystkiem turyści zgadzają się na to, że położenie Edynburga, wielce zbliżone jest do położenia Aten. Jak w tem ostatniem mieście morze Egejskie podmywa progi nieodległych brzegów, tak tu morze Północne rozciąga