burgowi mają zwrócone oczy, że w odrodzeniu swojej ojczyzny przypisują mu tę samą rolę, jaką w odrodzeniu Grecyi, grały niegdyś Ateny. Edynburg więc, jest Atenami Północy, jest dla Szkotów, jest i dla cudzoziemców, jest i długo niemi pozostanie, i gdy wspomnienie naukowej sławy tego greckiego grodu, zacierać się będzie w pamięci, tu płonąć wciąż nie przestanie „żnicz“ narodowego światła, gdyż go podtrzymują setki tysięcy rąk energicznych ludzi, przekonanych o tem, że bez światła każdy naród zmarnieć musi. A Szkocya żyć pragnie i żyć będzie, i gdy dzisiejszy wiek barbarzyństwa i ubóstwiania siły, runie nakoniec w przepaści zapomnienia głębiny, oczy wszystkich zwrócą się miłośnie w stronę smutnych gór jej stolicy, mgłą melancholii pokrytych, gdyż tam przechowanem pieczołowicie będzie to, co jest wielkiem i nieśmiertelnem, co odrodzi ludzkość całą pogrążoną w kole materyalizmu, — przechowanem będzie światło. Czyż zatem można się dziwić, żem ku tym górom Edynburga zwracał bezustannie oczy, gdy pociąg kolei unosił mnie ztąd daleko, żem namiętnie i długo wpatrywał się w szczyt wyniosłej góry zamkowej, póki, jak niestety, wszystko na tej łez dolinie, nie rozpłynęła mi się ona w mgle szarej?
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |