Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
—   120   —

Quarter past nine o'clock, sir (kwadrans po dziewiątej panie) — brzmi odpowiedź.
But what is the reason, that I have slept so long to-day? (Ale jakaż jest przyczyna tego, żem dziś tak długo spał?)
Reason? (przyczyna) — odpowiada — today is Sunday (dziś jest Niedziela).
Tak jest, dziś jest Niedziela w Edynburgu. Ani słowa, Niedziela, opiszmy więc jak ona tu wygląda. A wygląda wcale inaczej niż na stałym lądzie Europy, inaczej nawet niż w sąsiedniej Anglii. Przeżyjmy ją tu więc od rana do zmroku.
Wstaję zatem o dziewiątej, podczas gdy wczoraj i onegdaj wstałem przed godziną siódmą, mimo, że wczoraj spać przed dziesiątą poszedłem. Ale wczoraj i onegdaj od rana wrzało jak w ulu na ulicy, turkot cab'ów, omnibusów i tramwajów spać nie dawał! A dziś co? Wyglądam oknem i cofam się przerażony. Przede mną pomnik Waltera Scotta, dalej poza ogrodem High-street, po bokach gmach poczty i Royal Institution. Jest to więc ani słowa ulica książąt, ale jakżeż niepodobna do wczorajszej. Na trotoarach jakby wymiótł, na środku ulicy jakby po przejściu anioła śmierci, nigdzie konia, nigdzie człowieka. Wczoraj między tłumem wozów i furgonów przecisnąć się na drugą stronę nie było można, a dziś sto par mogłoby