Vlissingen teraźniejsze, nie jest takiem, jakie je dawne wieki oglądały, zbiedniało ono i zeszpetniało do niepoznania. Wysunąwszy się na pierwszy plan, dzięki udziałowi w walce o niepodległość swego kraju, wydawszy tak wielkiego człowieka, jak Ruyter, który w swoim czasie nie miał równego sobie wojownika, stało się ono solą w oku Anglikom, którzy niczyjej wyższości na wodzie nigdy i nigdzie znieść nie mogli. To też skorzystawszy z pretekstu, przyszli tu w przeważającej sile, otoczyli ognistemi paszczami całe miasto, zionęli na nie tysiącem kul, i w krótkim czasie zamienili najbogatsze jego dzielnice w perzynę, na miejscu wspaniałych nie tak dawno jeszcze gmachów, pozostawiając czarne i straszne, jak symbol śmierci, ruiny. Od tego czasu Vlissingen podnieść się już na nogi nie mogło, lew brytański szpony swoje zapuścił mu aż do środka serca, pozostał cień dawnej wielkości tylko, ślad życia, które niepowrotnie uleciało.
Potężna i wolna Angljo, pomyślałem, schodząc z pokładu, gdy już tylko okrągła kula morska widniała mi zewsząd przed oczami, wielką byłaś i jesteś bezsprzecznie, i zasługi twe dla cywilizacyi nieocenione, ale ileż ty w paśmie dziejów popełniłaś bezprawi, ile krwi i łez wytoczyłaś na szerokich przestworach ludz-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —