dróżują bogaci dla przyjemności, biedni dla chleba, i ci i tamci z konieczności zatrzymywać się muszą w hotelach. Jak powiedziałem, Temperance hotele znajdują się w tym kraju na każdem miejscu, niema miasteczka, gdzieby ich przynajmniej paru nie było, a są takie, gdzie niema innych. Otóż gdy podróżujący zatrzyma się w hotelu takim, nagle znajduje się wśród otoczenia wcale innego od tego, w którem wzrósł. Przy obiedzie przywykł w domu pić piwo i wódkę, tu mu podają czystą wodę, przywykł tam przeciążać żołądek ciężkiemi potrawami, tu go częstują rybą, jajami i kawałkiem pieczonego mięsa. Nie podoba mu się to niezawodnie, gniewa się sam na siebie, że tu przyszedł, przysięga sobie, że tu nie przyjdzie już nigdy, ale w końcu dochodzi do przeświadczenia, że i bez wódki bliźni jego żyć mogą. Kiedy więc raz drugi wydostanie się na świat, — przez ciekawość, dla odmiany zwykłego trybu życia, zachodzi znów do takiego Temperance hotelu, i tym sposobem powoli, przerywając kiedy niekiedy swoje alkoholowe libacje w domu, przywyka do wstrzemięźliwego życia. Naturalnie dzieje się to bardzo powoli i nie z każdym, są tacy, którzy gdy raz wpadną do takiego hotelu, stronią już potem od niego niby od zarazy, jak słyszałem o takich na Canongate, którzy systematycznie spluwają, gdy widzą przechodzącą w Niedzielę
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.
— 135 —