mu z pokorą. I acz wyznawca religii innej, acz wykołysany na cywilizacyi odmiennej, chyliłem głowę przed tem, czego tu w Niedzielę byłem świadkiem, bo widziałem, że tu ściślej niż gdzieindziej wykonywany jest rozkaz Pana, „pamiętaj, abyś dzień święty święcił“. A że myślą przewodnią tego rozkazu, jest oderwanie człowieka od nędz tego powszedniego życia, i postawienie go, choć raz jedyny w tygodniu, oko w oko z Bóstwem, że umoralniające znaczenie jego, nikomu się z przed oczu nie wymyka, przeto nic zaiste w tem dziwnego, że spędzając Niedzielę w Edynburgu, cierpliwie znosiłem krępujące wolę moją więzy, bom czuł, że źródło ich spoczywa w szlachetnej chęci uduchowienia mnie w dniu tym, razem z innymi. I dziś więc jeszcze, kiedy te wspomnienia spisuję, myślą nieraz w Niedzielę wybiegam na daleką Północ, i w myśli chętnie przeżywam tam ten dzień od poranku aż do zmroku, choć wspomnienie ograniczeń, jakim tam wtedy ulegałem, nie zatarło się przecież i nie zatrze się tak prędko w pamięci mojej. Ale czyż każdy z nas, pytam, nie składa chętnie woli swojej na ołtarzu woli powszechnej, jeżeli czuje, że ta ostatnia, zmierza do osiągnięcia czegoś świętego i wielkiego, czego siła pojedyńcza i pojedyńcza wola, osiągnąć nie są w stanie?..