górka, i z prawdziwem zadowoleniem na łonie czarodziejskiej natury, spędzają całe godziny wczasu, wciągając balsam czystego, górskiego powietrza. A że część ich nie zatrzymuje się w połowie drogi, ale dociera aż na szczyt góry, przeto gdy jadąc, wzrok uniesiesz przed siebie, wydaje ci się, że cały Arthur-seat najeżony ruchomemi głowami, jest ruchomym. I chętnie wtedy, nie zważając już na niewielki zresztą trud, dostajesz się za innymi na szczyt góry, chętnie ze szczytu spoglądasz w stronę wyludnionego Edynburga, którego mieszkańcy, przyszli tu ożywić sobą te martwe, a tak pełne krasy zielone, garbate przestrzenie.
Portobello, to miejsce kąpieli morskich dla Edynburga, to coś w rodzaju Scheveningen dla Hagi. Jak do tej ostatniej miejscowości, piękne to holenderskie miasto wysyła co rok, pragnących ochłody i wzmocnienia w falach morza, tak do Portobello przyjeżdżają ci z mieszkańców stolicy Szkocyi, którzy w murach jej lata spędzić nie mogą. Różnica ta, że do Scheveningen, dziś zjeżdżają niemal, że z całej Europy, do Portobello tylko z Edynburga, że zatem lista kąpiących się w tej ostatniej miejscowości jest o wiele szczuplejszą, i że na niej rzadko bardzo tylko spotkasz cudzoziemskie nazwisko. Ale że odległość pomiędzy Edynburgiem a Portobello jest niewielka, że na tej odległości co-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.
— 157 —