wracaj od nas całkowicie oblicza swego. Oto dziś przyszła na nas, kto wie czy nie groźniejsza chwila, oto bracia nasi tysiącami wypędzani są z odwiecznych swoich siedzib, oto pogańskie słowo „ausrotten“ rozlega się w ustach filozofów tego kraju, któremu w zaraniu tego wieku, przyśpiewywali Schiller i Goethe. Nie proszę Cię o siłę fizyczną dla zwalczenia tego nieprzyjaciela, ale daj nam choć cząstkę tych przymiotów moralnych, jakimi obdarzyłeś lud tej ziemi, w której goszczę, a zachowamy się od zagłady i stworzymy tamę zalewowi, który w pochodzie swym pochłonąć i zatopić chce wszystko.
Co sprawiło, żem w tej tu chwili, o tem właśnie pomyślał? Oto widok dobrobytu i szczęścia, jakie malowały się tu na wszystkich twarzach. Przez naturalne kojarzenie się pojęć, — dobrobytowi tutejszemu przeciwstawiła się nasza niedola, a że lekarstwo na tę ostatnią spoczywało właśnie w tem, co spowodowało tu pierwszy, t. j. w oszczędności i pracy, przeto wyrwał się z piersi moich taki okrzyk, choć nic pozornie nie usprawiedliwiało racyi jego bytu. I pod wpływem już posępnego nastroju, odszedłem od tych śmiejących się szczęściem twarzy, i w smutnej już zadumie przepędziłem resztę tego dnia, bom czuł nieledwie że instynktownie, beznadziejną przyszłość naszej ziemi, jeśli serc
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.
— 161 —