Tylko różnica pomiędzy niemi polega na tem, że gdy do zamienienia w ruiny opactwa Dryburskiego wystarczył jeden zbrojny ich napad, tu potrzeba było aż dwukrotnego ich ataku, aby na tym pomniku średniowiecznej architektury, dokonać dzieła zniszczenia. I istotnie, dwa razy bowiem mury te narażone były na ich mściwość, raz w roku 1322, drugi raz w 63 lat później, i gdy po pierwszem ich spustoszeniu, przywrócił je do pierwotnego stanu Robert Bruce, drugiego śladów nikt już zatrzeć nie potrafił. A może też wobec niszczycielskich instynktów ówczesnych Anglików, nikt nie chciał przykładać ręki do odbudowania tego, co leżąc na głównym trakcie między Londynem a Edynburgiem, narażonem ciągle było na niebezpieczeństwo, każdej chwili mogło być znowu zamienionem w kupę gruzów. Tak czy inaczej, dość, że od pięciu wieków nikt tych tu ruin nie próbował restaurować i to nawet wtedy, gdy pojednana ze Szkocyą Anglia, pokrwawiony i wyszczerbiony na karkach jej dzieci miecz, schowała do pochwy i zamiast dotychczasowej nienawiści, posłała swej długoletniej rywalce, uścisk miłosnej dłoni. Podobnie zatem jak w Dryburgu, — i w Melrose, mamy do czynienia ze szkieletem wspaniałego klasztoru, ale jakżeż odmienne odbieramy wrażenia, patrząc oko w oko na oba te szkielety.
Przedewszystkiem Dryburg, — to kupa po-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.
— 198 —