z tych śladów, że zamek był obszerny, a tu i owdzie sterczące do góry zręby, przekonywają, że musiał być i warownym. Najlepiej zachowała się od zagłady, baszta, w której więzioną była Marya, ale i ona wygląda bardzo smutno. Zewnątrz okna, nie wiele wprowadzające do niej światła, w środku wyłamany otwór, przez który właśnie uciekała królowa, wreszcie mur gruby potargany i walący się bez dachu, — oto wszystko. A wewnątrz? Pokój, gdzie stało właśnie łóżko królowej, podziemne nory przypomina, a drugi pokój dla jej służby na dole, prezentuje się jeszcze okropniej. Kiedy po tych pokojach chodzisz, musisz uważać, by ci co na głowę nie spadło, byś nóg nie połamał na gruzie, po jakim musisz stąpać. Nieporządek i nieład widzisz na każdym kroku i dziwić się doprawdy musisz, że Szkoci, którzy tak gorliwie pielęgnują wszystkie zabytki swojej przeszłości, tu okazali się tak niedbałymi. A przecież, jakże małym pieniężnym wysiłkiem, możnaby tę przynajmniej basztę doprowadzić do jakiego takiego stanu, i wstrzymać ją na drodze ku pełnej ruinie, po której bieży z szybkością kuli, toczonej po równi pochyłej na dół!...
∗ ∗
∗ |
Loch Leven, to ostatnie w Szkocyi miejsce, na którem Marya, dłużej wycisnęła swoje stopy.